jak żyć po śmierci dziecka forum
Boże, nasz Ojcze, w każdej chwili obdarowujesz nas życiem i nigdy nie przestajesz tego czynić. Ty jesteś najdoskonalszą Miłością, więc i śmierć ciała, jako kara za grzech pierworodny, jest dopuszczona nam przez Miłość dla naszego dobra.
Osieroceni rodzice. Jak żyć po śmierci dziecka - TVN24. Mąż przyjechał w asyście lekarzy pogotowia. Dalej pamiętam już tylko mój krzyk. Kinga wszędzie szukała włosów Oliwki
Gość gość. Życie mnie nauczyło żeby nie dać sobą pomiatać.W młodym wieku niektórzy chcieli zrobić ze mnie kozła ofiarnego.W porę zareagowałam i tak jest do dziś.Walę prosto z
Trudny temat: śmierć oczami dziecka. komentarzy: 10. Dorota: Śmierć to trudny temat zwłaszcza dla małego dziecka…. Joanna Giereło: Śmierć to trudny temat zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Dzieci z uwagi na wiek mają określone przez etap rozwoju ograniczenia w percepcji sytuacji straty, dorośli natomiast mają liczne
Jak było naprawdę? Czy ona chciała dokonać aborcji? W moim głębokim przekonaniu, nie. Owszem, targały ją różne wątpliwości, pomysły, ale to nic dziwnego, zważywszy w jakiej sytuacji się znalazła. To było 14-letnie dziecko! Pamiętajmy o tym. Poznał ksiądz ojca dziecka? Nie. Tego chłopaka rodzice zabrali z liceum.
negara di sebelah timur madagaskar tts 111. 18 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 3761 Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 IP: Poziom: Pełnoletnia 29 października 2016 10:25 | ID: 1348437 Zbliża się Dzień Wszystkich Świętych. Kupujemy znicze, planujemy podróż w odwiedziny do naszych zmarłych. Dzieci są bardzo dociekliwe. Pytają, nie rozumieją gdzie to nasz dziadek czy babcia jest?! Jak to się umiera? Jak tłumaczycie śmierć swoim dzieciakom? Życie po śmierci..? 1 Dunia Poziom: Szkolniak Zarejestrowany: 10-03-2011 17:24. Posty: 18894 29 października 2016 12:07 | ID: 1348449 Przerabiałam ten temat w lutym gdy zmarła moja mama a prabacia dziewczynek. Ali - 10 lat i Mai - 6 lat, mówiłam tak jak było. Bez ściemniania. Wiek, choroba, pobyt w szpitalu i śmierć. A potem pochówek. I dziewczynki słuchały mnie ze zrozumieniem. Było to łatwiej bo Prababcia miała już swoje lat i swoją chorobę z którą dziewczynki stykały się ba codzień. Myślę, że jest trudniej wytłumaczyć nagłą śmierć osoby młodej. A już najtrudniej ojca, matki czy rodzeństwa. 2 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 29 października 2016 12:37 | ID: 1348450 Trudniej wytłumaczyć im młodsze jest dziecko i nie da się zbyć byle czym. Dziecko jest bardzo dociekliwe. Z resztą dorosłemu ciężko zrozumieć co dopiero tak małemu dziecku.. 3 goosiak4 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 26-05-2015 10:54. Posty: 3427 29 października 2016 14:00 | ID: 1348454 Najbardziej się boję mówić dzieciom, że ktoś umarł przez chorobę, bo potem się mogą bac, gdy zachorują 4 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 29 października 2016 23:47 | ID: 1348499 Ciężki temat ale przychodzi taki czas, że trzeba z nim się zmierzyć i jak napisała WANDZIA - mówić wprost, wtłumaczyć... 5 Kasia P. Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 19-12-2013 17:12. Posty: 4400 30 października 2016 19:18 | ID: 1348569 Polecam artykuł Moniki: 6 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 31 października 2016 14:01 | ID: 1348670 oliwka (2016-10-29 23:47:18)Ciężki temat ale przychodzi taki czas, że trzeba z nim się zmierzyć i jak napisała WANDZIA - mówić wprost, wtłumaczyć... .. i nie zbywać. Lepiej jak dzicko w delikatny sposób dowie się od nas. Nie musi wiedzieć wszystkiego, w sumie to naturalne.. każdy kiedyś musi odejść 7 Kasia P. Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 19-12-2013 17:12. Posty: 4400 1 listopada 2016 10:31 | ID: 1348751 Zdecydowanie trzeba rozmawiać i tłumaczyć. Lepiej dać krótkie wytłumaczenie i czekać, żeby dziecko dopytało. Czasami opowiadamy zbyt wiele niż jest to potrzebne. Dla nas to WIELKI TEMAT, dla dziecka jeszcze nie. Zależnie od wieku trzeba dawkować taką wiedzę. 8 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 1 listopada 2016 12:25 | ID: 1348768 Generalnie Chreścijanie maja łatwo. Trzeba tylko trochę Biblie pocztać. 9 wamat Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 01-10-2009 12:38. Posty: 4075 1 listopada 2016 12:47 | ID: 1348785 Kiedyś nie było z tym problemu. Dzieci uczestniczyły we wszystkich wydarzeniach: tych radosnych i tych smutnych. Dziś chroni się dzieci przed wszelkimi problemami, wszystko musi być jak one chcą. I trochę dziwi mnie, że np. nie zabiera się dziecka na pogrzeb (był taki wątek), a z drugiej strony od najmłodszych lat widzą śmierć, przemoc w TV, w grach w których zabici wstają i strzelają dalej. Tym jakoś rodzice się nie przejmują. Mateusz nie miał jednej babci (mojej mamy) to trzeba było powiedzieć, że nie żyje i tyle. Chodziliśmy na cmentarz, na pomniku jest zdjęcie więc była znów okazja do opowiadania. Gdy zmarł mój ojciec (mieszkał z nami), syn miał 4 lata. Chodził na różaniec przy trumnie, był na pogrzebie. Pamietam jak mu powiedziałam, ze tęskinił za babcią i poszedł do niej. Po I Komuni zmarli rodzice męża. Wtedy nie trzaba było wiele tłumaczyć, bo nie było dla niego nic nowego. Jako ministrant uczestniczył w pogrzebach obcych. Chyba nie trzeba zbytnio się wysilać w tłumaczenia, poprostu dziecko powinno uczestniczyć od najmłodszych lat w różnych sytuacjach i ewentualnie odpowiadać krótko i rzeczowo, tyle na ile jest w stanie zrozumieć. 10 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 1 listopada 2016 17:39 | ID: 1348822 Dziś to coraz mniej jest chrześcijan mimo tego, że więcej ludzi niż kiedyś chodzi do chrześcijańskich kościołów. Śmierć dla chrześcijan to początek czegoś lepszego i jest tylko etapem w życiu. Normalnością jak dzieciństwo, dorosłość, czy starość. Ostatnio edytowany: 02-11-2016 10:57, przez: Stokrotka 11 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 2 listopada 2016 11:00 | ID: 1348907 wamat (2016-11-01 12:47:43)Kiedyś nie było z tym problemu. Dzieci uczestniczyły we wszystkich wydarzeniach: tych radosnych i tych smutnych. Dziś chroni się dzieci przed wszelkimi problemami, wszystko musi być jak one chcą. I trochę dziwi mnie, że np. nie zabiera się dziecka na pogrzeb (był taki wątek), a z drugiej strony od najmłodszych lat widzą śmierć, przemoc w TV, w grach w których zabici wstają i strzelają dalej. Tym jakoś rodzice się nie przejmują. Mateusz nie miał jednej babci (mojej mamy) to trzeba było powiedzieć, że nie żyje i tyle. Chodziliśmy na cmentarz, na pomniku jest zdjęcie więc była znów okazja do opowiadania. Gdy zmarł mój ojciec (mieszkał z nami), syn miał 4 lata. Chodził na różaniec przy trumnie, był na pogrzebie. Pamietam jak mu powiedziałam, ze tęskinił za babcią i poszedł do niej. Po I Komuni zmarli rodzice męża. Wtedy nie trzaba było wiele tłumaczyć, bo nie było dla niego nic nowego. Jako ministrant uczestniczył w pogrzebach obcych. Chyba nie trzeba zbytnio się wysilać w tłumaczenia, poprostu dziecko powinno uczestniczyć od najmłodszych lat w różnych sytuacjach i ewentualnie odpowiadać krótko i rzeczowo, tyle na ile jest w stanie zrozumieć. Dobra okazja do rozmowy nawet na cmentarzu przy odwiedzaniu grobów.. Warto rozmawiać Wszystko zależy w jakim wieku jest dziecko 12 Tigrina Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06. Posty: 4674 2 listopada 2016 22:28 | ID: 1348984 Córka ma prawie 5 lat. I w zasadzie sam temat się nasunął jakoś tak w tym roku. Rozmawiałam z Nią o różnych rzeczach latem, kiedyś wyszedł temat kota, który ma 10 lat i niedlugo może go nie byc. Nawet nie był chory, po prostu- Mała wychowała się z nim i rozmawiałyśmy o tym, że jest dwa razy starszy od Niej, ale na kocie lata, to już jest w wieku Babc i Dziadków. I że któregoś dnia go po prostu już nie będzie. Nie spodziewałam się wtedy, że tak szybko odejdzie. Nawet miesiąc nie minął. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego. Najprawdopodobnie serce, ale- kto wie? Rano jadł, załatwił się, po południu zwymiotował, potem poszedł spac. Wieczorem jeśc nie chciał, tylko pił wodę. W nocy płakał, rano nie miał chodzic siły, ale to była sobota, Mała w domu z Mężem, a ja do pracy na rano. Kot popił wodę, leżał. Miałam z nim jechac do weterynarza po pracy. Nie zdążyłam. Koło południa już odszedł. Gdy wróciłam z pracy- płakaliśmy z Mężem oboje nad nim. Mieliśmy go 10 lat i miesiąc, od kociego niemowlaka, znajda,nie chodził, robił pod siebie, miał 400 gram i zaklejone oko, jak go przygarnęliśmy. Wykarmilismy Bebiko. Gdy miał półtorej roku- wzięliśmy kotkę do towarzystwa. I w zasadzie dopiero teraz zaczęlismy ją zauważac, a ma prawie 9 lat. Tak tamtego było wszędzie pełno. Opiekował się Małą, traktował Ją jak częśc swojego stada, obcych do Niej nie dopuszczał. Był. 2 miesiące już go nie ma. Płacz przeszedł po kilku dniach, tęsknota chwilami wraca. Ale Małej od razu kazałam go dotknąc, żeby czuła, że jest zimny, sztywny. Poszła z nami go zakopac, widziała dół na działce, wie, że kot zdechł, że go nie ma i nie wróci. I że kiedys każdy z nas umrze, tylko, że ludzi chowa się w trumnach, na cmentarzu, robi się pomnik, pali się znicze, a zwierzęta chowa się na działce i tylko zdjęcia po nich zostają i wspomnienia. Za ludzi się modlimy, czesto jeździmy z Małą na cmentarz. Teraz łatwiej mi wytłumaczyc nad grobem mojego rodzeństwa, że oni sa tam pod ziemią, zakopani, jak kot, tylko w odświętnych strojach, w trumnie. I że to tylko ciało, bo dusza jest w Niebie. Uważam, że każdy wiek jest dobry na takie rozmowy. 13 gocha2323 Poziom: Maluch Zarejestrowany: 23-04-2013 20:58. Posty: 12534 3 listopada 2016 11:35 | ID: 1349056 Tigrina (2016-11-02 22:28:01) Córka ma prawie 5 lat. I w zasadzie sam temat się nasunął jakoś tak w tym roku. Rozmawiałam z Nią o różnych rzeczach latem, kiedyś wyszedł temat kota, który ma 10 lat i niedlugo może go nie byc. Nawet nie był chory, po prostu- Mała wychowała się z nim i rozmawiałyśmy o tym, że jest dwa razy starszy od Niej, ale na kocie lata, to już jest w wieku Babc i Dziadków. I że któregoś dnia go po prostu już nie będzie. Nie spodziewałam się wtedy, że tak szybko odejdzie. Nawet miesiąc nie minął. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego. Najprawdopodobnie serce, ale- kto wie? Rano jadł, załatwił się, po południu zwymiotował, potem poszedł spac. Wieczorem jeśc nie chciał, tylko pił wodę. W nocy płakał, rano nie miał chodzic siły, ale to była sobota, Mała w domu z Mężem, a ja do pracy na rano. Kot popił wodę, leżał. Miałam z nim jechac do weterynarza po pracy. Nie zdążyłam. Koło południa już odszedł. Gdy wróciłam z pracy- płakaliśmy z Mężem oboje nad nim. Mieliśmy go 10 lat i miesiąc, od kociego niemowlaka, znajda,nie chodził, robił pod siebie, miał 400 gram i zaklejone oko, jak go przygarnęliśmy. Wykarmilismy Bebiko. Gdy miał półtorej roku- wzięliśmy kotkę do towarzystwa. I w zasadzie dopiero teraz zaczęlismy ją zauważac, a ma prawie 9 lat. Tak tamtego było wszędzie pełno. Opiekował się Małą, traktował Ją jak częśc swojego stada, obcych do Niej nie dopuszczał. Był. 2 miesiące już go nie ma. Płacz przeszedł po kilku dniach, tęsknota chwilami wraca. Ale Małej od razu kazałam go dotknąc, żeby czuła, że jest zimny, sztywny. Poszła z nami go zakopac, widziała dół na działce, wie, że kot zdechł, że go nie ma i nie wróci. I że kiedys każdy z nas umrze, tylko, że ludzi chowa się w trumnach, na cmentarzu, robi się pomnik, pali się znicze, a zwierzęta chowa się na działce i tylko zdjęcia po nich zostają i wspomnienia. Za ludzi się modlimy, czesto jeździmy z Małą na cmentarz. Teraz łatwiej mi wytłumaczyc nad grobem mojego rodzeństwa, że oni sa tam pod ziemią, zakopani, jak kot, tylko w odświętnych strojach, w trumnie. I że to tylko ciało, bo dusza jest w Niebie. Uważam, że każdy wiek jest dobry na takie rozmowy. ja mojemu synkowi wytłumaczyłąm to tak jak Ty na przykłądzie kota, a dokłądnie na dwóch kotach! jednego auto przejechało na Maksia oczach! i tlumaczyłąm jemu, ze kotek umarł i nie wórci, zakopaliśmy Go razem z meżem! synek dodatkowo nauczył się tego, zeby uważac na drodze! od tego momentu jest bardzo uważny na jezdni! jak chodziliśmy na cmentarz to równiez opowiadałam synkowi o umieraniu! myśłę, że zrozumiał coś! móiłąm, że wszyscy co umari sa w niebie i patrza na niego nawet jego rudy kotek! 14 Mela134 Zarejestrowany: 22-03-2016 11:12. Posty: 1080 3 listopada 2016 16:35 | ID: 1349111 To jest bardzo cięzka sprawa. Najlepiej tłumaczyć, że ktoś jest już w niebie i jest mu tam bardzo dobrze. Obserwuje wszystkich bliskich na ziemi i kiedyś sie z nim spotkamy. 15 Patrycja Sobolewska Poziom: Maluch Zarejestrowany: 17-09-2015 10:44. Posty: 19647 3 listopada 2016 21:03 | ID: 1349178 Julianna Kozińska (2016-11-03 16:35:35)To jest bardzo cięzka sprawa. Najlepiej tłumaczyć, że ktoś jest już w niebie i jest mu tam bardzo dobrze. Obserwuje wszystkich bliskich na ziemi i kiedyś sie z nim spotkamy. Bardzo dobrze to napisałaś jednak to bardzo trudne aby tak wytlumaczyc dziecku... 16 Mela134 Zarejestrowany: 22-03-2016 11:12. Posty: 1080 4 listopada 2016 15:57 | ID: 1349258 Moja koleżanka tak tłumaczyła śmierć taty swojej 4-letniej córce. Pamiętam, jak byłyśmy na cmentarzu i mała Marta weszła na grób, żeby porozmawiać z tatą. Między innymi doradzała mu, żeby się ciepło ubrał, bo jest bardzo zimno. Łza zakręciła mi się w oku. Nie było w tym przerażającej tragedii ani paraliżującego smutku. Było zrozumienie, że tatusia już nie ma, bo jest gdzie indziej, ale na pewno ją słyszy. 17 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 9 listopada 2016 23:03 | ID: 1350145 Musicie jadnak uważać z tłumaczeniami. Trzeba dostosować to do wieku dziecka, ale nie można mu kłamać. Bo jak trochę podrośnie i nie pokryje mu się to dowiedział się od rodziców w dzieciństwie z rzeczywistością. To stracimy na tym autorytet. "Jeśli rodzice oszukali mnie jak byłem malutki to czy teraz też mnie oszukują?" 18 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 10 listopada 2016 14:00 | ID: 1350267 MarDeb (2016-11-09 23:03:36)Musicie jadnak uważać z tłumaczeniami. Trzeba dostosować to do wieku dziecka, ale nie można mu kłamać. Bo jak trochę podrośnie i nie pokryje mu się to dowiedział się od rodziców w dzieciństwie z rzeczywistością. To stracimy na tym autorytet. "Jeśli rodzice oszukali mnie jak byłem malutki to czy teraz też mnie oszukują?" Z tym się zgodzę. Lepiej już powiedzieć mniej niż kłamać. Choć rozmowa nie jest łatwa..
Mija 9 lat od kiedy straciliśmy córkę. Już nie ma tego piekącego żalu. Są jednak dni, kiedy czuję się, jak wtedy, gdy Hadley nas opuściła. Ale jestem wdzięczna, że ją York Times opublikował nie tak dawno tekst pisarza Jaysona Greene’a, który postanowił opowiedzieć czytelnikom o tym, co przeżył po śmierci miała 2 latka, gdy zmarła, albo raczej: została zabita. Kawałek muru z niewłaściwie utrzymanego budynku spadł jej na głowę z wysokości ósmego piętra. Siedziała wtedy z babcią na ławce. Żaden człowiek nie miał tu bezpośredniego udziału: nikt nie strącił nogą kamienia z rusztowania ani nie wypuścił go z rąk… Ten kawałek bezosobowej klęski, na którą złożyła się seria biurokratycznych porażek i ludzkie zaniedbanie, całkowicie wywrócił nasz świat do góry czytałam ten tekst, miałam wrażenie, że jest trochę o mnie. Ja też straciłam swoje dziecko i to całkowicie zreorganizowało mój także:„Przestałam czuć jego ruchy…”. Świadectwo mamy, która straciła dziecko w 37. tygodniu ciążyKruchość życiaStałam się bardziej świadoma kruchości życia i jego przemijalności… Greene pisze:Kiedy słyszysz bicie serca po raz pierwszy, a 2 lata później patrzysz, jak lekarz sprawdza światłem niereagujące już źrenice, przestajesz myśleć o biciu serca jak o czymś stałym. Porównujesz je raczej do korzystnych warunków córeczka Hadley zmarła jako niemowlę, ale jej śmierć była dla mnie tak samo szybka i niespodziewana, jak da się porównać cierpienia po stracie dziecka do niczego innego…Zastanawiałam się, czy śmierć mojej córki spowoduje, że będę żyła w nieustannym niepokoju o życie kolejnych dzieci. I choć minęło już 9 lat, a moje obawy z biegiem czasu zmalały, wciąż nie uważam dorosłości pozostałych dzieci za coś został ojcem po raz drugi, niedawno urodził mu się synek. Pisze:Nie wierzę, że stanie mu się teraz coś złego. Przecież w okresie niemowlęcym z Gretą też było wszystko w porządku. Nie wstaję już w nocy, by sprawdzić, czy oddycha. Nie drżę, kiedy oddaję go do rąk komuś, kto nie do końca wie, jak trzymać jego giętką szyję. Ale coś we mnie powtarza, że synek umrze w wieku 2 jak Greene, zdecydowaliśmy się na kolejne dziecko, którego pewnie by nie było, gdyby nasza córeczka wciąż żyła. Hadley była jedną z trojaczków. W chwili, gdy zobaczyliśmy na USG trzy serduszka, poczuliśmy się przytłoczeni rodzicielstwem. Po porodzie chodziliśmy z mężem od noworodka, do noworodka, pytając siebie „dasz wiarę, że mamy ich aż tyle?”.Gdybyśmy odjechali ze szpitala z trzema fotelikami upchniętymi do naszego minivana i gdybyśmy budzili się w nocy do karmienia trzy razy, zamiast dwóch, pewnie poczulibyśmy, że nasza rodzina jest już w komplecie i nie chcielibyśmy jej także:Jak wychować dziecko, które sobie poradzi?Żal, który nie znika…Greene ma rację: wychowywanie dziecka w tym samym czasie, w którym przeżywa się utratę drugiego, jest doświadczeniem mój syn się urodził, stałem się jednocześnie ojcem żywego dziecka i ducha – jednego po tej stronie kurtyny i drugiego szepczącego zza niej. Moje dziecko zmarło, a ja zdecydowałem się zostać ojcem ponownie. Chyba nie ma lepszej definicji głupoty lub odwagi, nieposkromionej pychy lub najmłodszego syna niektórzy nazywają „tęczowym dzieckiem”, ponieważ zabłysł jak słońce po burzy w naszym życiu. Jest moim komikiem, moją przytulanką, przez całą dobę przypomina bohatera kreskówek. Patrzę na jego uroczą twarz i czuję się jak Greene:Dobrze pamiętam, co było na początku. Wcale nie zamierzaliśmy go mieć. Mówiliśmy: Greta nam wystarczy, po co kolejne dziecko? A teraz patrzę na niego z podziwem. Gdyby Greta nie umarła, wcale by nie jesieni mija 9 lat od kiedy straciliśmy naszą córkę. Już nie ma tego piekącego żalu, który towarzyszył mi na początku. Są oczywiście dni, kiedy czuję się, jak wtedy, gdy Hadley nas opuściła. Ale w głównej mierze towarzyszy mi wdzięczność, że w ogóle ją mamą dziecka, które mieszka w niebie, jest przywilejem. To doświadczenie nieustannie przypomina o kruchości życia. Greene pisze:Wyobrażam sobie jej dłoń, która dotyka mojego policzka i gromadzę w sobie każdą możliwą kroplę odwagi. Świat jest piękny, mówię synkowi z nadzieją, że sam w to uwierzę… Jesteśmy tu, by się tym pięknem martwić się o moje dzieci o wiele bardziej, niż to jest wskazane, ale nigdy, przenigdy nie odetchnę z ulgą i nie spojrzę na ich życie jako na coś pewnego. Ich siostra pozwoliła mi być lepszą mnie z głębokim poczuciem życia jako daru i konieczności korzystania z tego, co dostałam: zarówno do rąk, jak i do także:Twoje dziecko jest bohaterem, tylko czy Ty o tym wiesz?
Śmierć ukochanego człowieka jest zawsze bolesnym doświadczeniem, pełnym żalu, cierpienia, krzywdy, łez, buntu i rozpaczy. Bez względu na to, kogo się straciło - czy matkę, ojca, przyjaciela, brata, męża, córkę, czy żonę, niezależnie od okoliczności zgonu - strata uderza w samo serce. Śmierć bliskiej osoby W jaki sposób uporać się z niewiarygodnym cierpieniem? Jak zaakceptować uczucia opuszczenia i straty? Jak w sposób świadomy przebyć proces żalu i zdrowienia? Przez jakie etapy żałoby przechodzi osierocony człowiek? spis treści 1. Żałoba Etapy żałoby 2. Jak sobie pomóc w sytuacji śmierci kogoś bliskiego? Czy psychoterapia pomaga w okresie żałoby? rozwiń 1. Żałoba Każdy w indywidualny sposób przechodzi przez okres „godzenia się” z wieczną rozłąką z ukochaną osobą. Ból po stracie zawsze towarzyszy śmierci człowieka bliskiego naszemu sercu. Wszechogarniający smutek jest czasem nie do zniesienia. Nie pomagają rozmowy z przyjaciółmi, samotność, łzy, codzienne wizyty na cmentarzu. Bez względu na okoliczności śmierci (wypadek, choroba, starość), chęć zaprzeczenia przemijania jest kusząca. Zobacz film: "Gdy ukochana osoba odejdzie" Oprócz doświadczenia smutku, żalu, lęku, gniewu i samotności, często pojawia się poczucie winy, depresja, a nawet myśli samobójcze. Po co dalej żyć, skoro zostałem sam? Żałobnik intensywnie poszukuje sensu śmierci zmarłego. Pogrzeb jako to fizyczne pożegnanie się z nieboszczykiem na ziemskim padole, ale również proces żałoby, to sytuacje skrajnie stresogenne, podczas których człowiek uruchamia szereg mechanizmów obronnych. Etapy żałoby są przechodzone przez ludzi, którzy przeżyli stratę bliskiej osoby, w sposób bardzo płynny, przenikający się. Nie muszą następować po sobie i nie wszyscy ludzie w taki sam sposób przechodzą przez wszystkie etapy żałoby. Po stracie przeżywa się najczęściej: I – szok i otępienie emocjonalne, II – tęsknotę i rozpacz, III – dezorganizację i rozpacz, IV – reorganizację życia, powracanie do równowagi. Nie wszyscy ludzie przeżywają w pełni wszystkie etapy, wszystko zależy od konstrukcji psychicznej i wsparcia otoczenia. Najczęściej osoby cierpiące po stracie kogoś bliskiego zaprzeczają śmierci, oddalają jej realność, uciekają od kontaktów z ludźmi, izolują się, wycofują się do własnego wnętrza, by w samotności przeżywać swoje „piekło”. Niektórzy identyfikują się ze zmarłym, np. poprzez przyjęcie jego sposobów ubierania się, zachowania, mówienia czy gestykulacji. Idealizują zmarłego, wracają do miejsc, w których przeżyli z nim wspólne chwile. Inni przeciwnie – pragną odseparować się od wszystkiego (przyjaciół, mieszkania, pamiątek), co jest źródłem wspomnień i unaocznia za każdym razem wielkość straty. Etapy żałoby Mimo iż czasy współczesne określa się jako „cywilizację śmierci”, w której pełno przemocy, rozlewu krwi, aborcji, eutanazji i cierpienia, to przeciętny człowiek nie przywykł do obrazu śmierci. Ludzie mało wiedzą na tematy z dziedziny tanatologii – nauki o śmierci, jej przyczynach czy zjawiskach współtowarzyszących. Człowiek XXI wieku chce uniknąć starości i przemijania, bo boi się końca swego jestestwa. Co zrobić, by mniej bolało serce? Jak rozmawiać o śmierci z dziećmi? Milczeć i unikać tematów o ostateczności? Czy wspominać o zmarłym i narażać żałobników na cierpienie? Jak się zachować? Może lepiej w ogóle zniknąć z ich życia na czas żałoby? Płakać czy tłumić emocje w sobie? W konfrontacji z tragedią śmierci pytań jest mnóstwo. Większość badaczy, terapeutów i psychologów uważa, że można wyróżnić 3 zasadnicze etapy żałoby: faza początkowa (3-4 tygodnie po pogrzebie) – żałobnicy reagują na stratę bliskiej osoby szokiem i niedowierzaniem w realną śmierć. Odczuwają odrętwienie, chłód emocjonalny, pustkę, rozpacz, zakłopotanie. Stan ten zazwyczaj ustępuje po kilku dniach, a jego miejsce zajmuje zgeneralizowany smutek. Niekiedy żałobnik broni się przed świadomością utraty kogoś bliskiego, uciekając w alkohol, narkotyki albo pracę. Mechanizmy obronne często pojawiają się w sytuacjach silnie stresujących, ale czasami zamiast pomóc uporać się z traumą, utrudniają adaptację do nowej rzeczywistości. Zrozpaczony człowiek może szukać ukojenia w wypełnianiu codziennych obowiązków, zajęciu się domem i sprawami zawodowymi, by się zmęczyć, szybko zasnąć, nie pamiętać o śmierci i nic nie czuć. Taka strategia może pomóc na krótką metę, kiedy ból jest najsilniejszy, ale w perspektywie długofalowej negacja utraty ukochanego czy ukochanej w niczym nie pomaga, a jedynie wydłuża proces zdrowienia; faza pośrednia (3-8 miesiąc po śmierci) – okres poszukiwania nowej tożsamości i uczenia się nowych ról, np. osieroconego rodzica, wdowy, wdowca. Żałobnik obsesyjnie powraca do pewnych scen ze zmarłym, wini siebie za niedopatrzenia, szuka zrozumienia śmierci. W tym czasie może pojawić się stadium pseudoorganizacji, związane z próbą odnalezienia się w życiu oraz stadium depresji, związane z poszukiwaniem pamiątek po zmarłym i kształtowaniem negatywnej postawy wobec śmierci i przemijania; faza odzyskiwania równowagi (około roku od śmierci) – wiąże się z pogodzeniem z realną sytuacją braku bliskiej osoby i zajęciem się życiem. Jest to okres reorganizacji życia, akceptacji śmierci i kształtowania się bardziej pozytywnej postawy wobec przemijania. 2. Jak sobie pomóc w sytuacji śmierci kogoś bliskiego? Pierwszą reakcją na wiadomość o śmierci bliskiej osoby zwykle jest negacja zaistniałego status quo, ciągła wiara w to, że ukochana osoba żyje. Pierwszym krokiem procesu żałoby powinna być akceptacja realności śmierci. Nie bez znaczenia jest symbolika noszenia w czasie żałoby ubrań w czarnym kolorze, które są „niemą prośbą” o traktowanie żałobnika z delikatnością i wyrozumiałością, by poprzez mało subtelne pytania nie zadać cierpienia. Żałoba to czas potrzebny na wypłakanie łez, wykrzyczenie bólu, pomilczenie w samotności, powspominanie z przyjaciółmi. Procesu żałoby nie można przyspieszyć. Jedna osoba będzie przeżywała stratę przez rok, druga przez dwa lata, a jeszcze inna nigdy nie pogodzi się z brakiem bliskiej osoby. Trzeba pozwolić sobie na wzruszenie, bunt, gniew, huśtawkę nastrojów, płacz, samotność, ale i wsparcie rodziny czy przyjaciół. Jeśli istnieje potrzeba wygadania się i bycia wysłuchanym, trzeba się zwierzyć bez rad i pouczeń w stylu: „Czas leczy rany”, „Poboli i przestanie”. Takie truizmy wcale nie pomagają żałobnikom, a jedynie irytują. Jeżeli straciłeś bliską osobę i chcesz pomilczeć w samotności, milcz. Jeżeli jesteś świadkiem traumy kogoś w trakcie żałoby, bądź obok. Nie pytaj, nie moralizuj, nie doradzaj, nie pocieszaj, ale towarzysz i wspieraj, głaskaj, przytulaj, ocieraj łzy. Pozwól wykrzyczeć negatywne emocje. Gestami i swoją obecnością zapewnij o miłości, szacunku, zrozumieniu i zjednoczeniu w żalu. Gdy jednak okres żałoby się przedłuża, warto udać się po pomoc do psychologa, by uniknąć pseudoakceptacji śmierci, życia z udawanym uśmiechem i pękniętym sercem w środku. Czy psychoterapia pomaga w okresie żałoby? Warto poprosić o wsparcie specjalistę lub psychoterapeutę, by powrócić do pierwotnego bólu i go przepracować, szczególnie w sytuacjach, gdy śmierć była nagła, niespodziewana, np. w wyniku tragicznego wypadku albo gdy żałobnik nie zdążył pogodzić się czy przebaczyć zmarłemu. By móc wrócić do równowagi życiowej, nie można odrzucać bólu straty. Tęsknota za bliskim to naturalna reakcja. Wiąże się ona również z żalem utraty dawnego stylu życia, np. wspólnego śniadania, nocnych rozmów, wspólnych wakacji czy chociażby czytania książki we dwoje. Brakuje prostych, prozaicznych sytuacji, banalnych gestów, uśmiechu czy głosu bliskiej osoby. Po okresie głębokiego smutku przychodzi stopniowo czas na powrót do zdrowia i odnowy. Trzeba przeorganizować swoje życie na nowo i zacząć otwierać się na innych. Odnajdywanie blasków życia nie oznacza niepamięci o zmarłym i nie powinno być źródłem wyrzutów sumienia. Bezustanne pielęgnowanie w sobie cierpienia nie jest konstruktywnym sposobem radzenia sobie z tragedią i nie świadczy wcale o dozgonnej miłości wobec zmarłego. Co by nie napisać o śmierci, każdy przeżywa ją na swój indywidualny sposób, ale jeśli nie potrafi uporać się z traumą sam, trzeba poprosić o pomoc i chcieć z niej skorzystać. Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2010-11-18 02:27:58 Ostatnio edytowany przez JoannaB (2010-11-18 12:20:18) JoannaB Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-18 Posty: 6 Temat: Śmierć dzieckaWitam wszystkich długim czasie w końcu odważyłam się wyrzucić z siebie ból . Czytałam mnóstwo rozdzierających serce się tragicznie bo mój Patryk sam odebrał sobie życie miał tylko 15 mimo wielu terapii , które odbyłam i mnóstwa tabletek , które we siebie wpycham jedna myśl nie daje mi spokoju...dlaczego? co zrobiłam nie tak , że mój synek zdecydował się na ten krok. Jeśli są tutaj matki , które spotkała taka sama śmierć dziecka i mogłyby podzielić się ze mną wiedzą na temat jak sobie z tym radzą proszę odezwijcie się . 2 Odpowiedź przez kasian833 2010-11-19 00:35:22 kasian833 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-14 Posty: 189 Wiek: 27 Odp: Śmierć dziecka Joasiu kochana bardzo mi przykro że spotkała Ciebie, Twoją Rodzinę i Twoje Dziecko taka tragedia,jest forum które dotyczy własnie tego tematu, jak radzić sobie z takim bólem, ja nie mam dzieci ale często tam zaglądam, staram się pocieszyć, chociaz nie wiem jak ... ale chęci się liczą dlatego też odsyłam Cię na to forum na którym Dziewczyny dobrze się Tobą zaopiekuja a co najważniejsze znajdziesz tam zrozumienie i może chociaż troszkę ukojenia w bólu... … … Każdy ma gdzie swoja połówkę jabłka, ale nikt nie powiedział, że dane nam będzie sie odnaleźć i w jedno połączyć...autor: ja 3 Odpowiedź przez JoannaB 2010-11-19 04:07:23 JoannaB Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-18 Posty: 6 Odp: Śmierć dzieckakasian833 bardzo dziękuję Ci bardzo za linki oraz za ciepłe słowa...pozdrawiam 4 Odpowiedź przez martyna2010 2010-11-19 15:24:28 Ostatnio edytowany przez martyna2010 (2010-11-19 15:29:18) martyna2010 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-25 Posty: 602 Odp: Śmierć dziecka Droga Joanno, przykro mi, że spotkało Cię takie nieszczęście. Wiem co znaczy strata bliskiej osoby, jednak nie wiem co znaczy stracić własne dziecko.. W taki sposób. I nawet nie potrafię sobie wyobrazić tego bólu, samobójstwie bliskiej osoby często zadajemy sobie pytanie "Dlaczego akurat mnie to dotyczy?", "Co mogłam/em zrobić aby temu zapobiec?", "Dlaczego nie zauważyłam/em że miał jakiś problem?", " Dlaczego zamiast rozmowy wybrał śmierć?" i wiele innych. Takie pytania sprawiają, że cierpimy jeszcze bardziej. W ten sam sposób co Twój syn, zginęła mi też bardzo bliska osoba. Miałam żal do siebie, do tej osoby, do świata. Do wszystkich. Każdego uważałam za winnego tej tragedii. Przez rok siedziałam w domu, słuchając dołujących piosenek, oglądając zdjęcia tejże osoby. w moich szafkach nie było innych kolorów ciuchów niż czarny. Jeśli wychodziłam gdzieś, to tylko dlatego że byłam zmuszana, żebym przestała w końcu siedzieć całymi dniami w domu. Próbowałam również popełnić samobójstwo(o którym nikt nic nie wie) gdy zostałam sama w domu, jednak na szczęście się przyhamowałam. Dzisiaj już te czarne myśli ode mnie odeszły. Co mi pomogło? Chyba kościół, wiara w Boga,modlitwy. Uświadomiłam sobie, że nic nie dzieje się przez przypadek. Widocznie musiało tak być. Mimo, że wcześniej nie biegałam do kościoła co niedzielę, nigdy nie modliłam się, to od tej pory zaczęłam to robić. Wieczorem zawsze modliłam się,aby osoba ta przyszła do mnie we śnie. I tak się czasami działo, rozmawiałam z nią, powiedziałam to, czego nigdy nie zdążyłam powiedzieć. Modlitwy przyniosły mi ukojenie, spokój. Modliłam się za zmarłą duszę. Na cmentarz nie mam ochoty chodzić. Zaraz pewnie nasunie Ci się pytanie "dlaczego?". Już wyjaśniam. Otóż żyję teraz spokojnie, tak jak żyłam przed śmiercią tej osoby. Spotykam się z ludźmi, chodzę na spacery. Od tamtego czasu jestem trochę zamknięta w sobie, ale to próbuję zmienić. Owszem, bardzo często myślę o tej osobie. Ale teraz wiem, że jest jej lepiej tam gdzie jest. Żałoba w moim sercu już się chyba skończyła, kiedy myślę o niej, to już nie wywołuje u mnie płaczu. No teraz trochę łez mi leci, ale to dlatego że na nowo rozgrzebuję zagojone rany. Żyję tak jakby była ona obok mnie. Wiem że to głupie i naiwne, ale łudzę się, że niedługo ta osoba wróci i już nigdy nie odejdzie. Natomiast kiedy stoję nad grobem uświadamiam sobie, że przez kilkadziesiąt lat jej nie zobaczę, a może i nigdy. Uświadamiam sobie też, że tak naprawdę to koniec. I wtedy wspomnienia wracają. Wszystko cofa się do momentu, w którym usłyszałam, że ona nie żyje. Przeżywam to wszystko od nowa. Ledwo powstrzymuję łzy, a potem wracam do domu i płaczę, płaczę i znowu te pytania "dlaczego ?". Dlatego też omijam cmentarz. Znajomi się wtedy na jakiś czas ode mnie odsunęli,zostałam z tym problemem sama. Nie wiedzieli jak ze mną rozmawiać, więc miałam to utrudnienie, że musiałam się sama ogarnąć. Do psychologa też nie chodziłam, bo nie chciałam rozmawiać o tym z obcą osobą. Z czasem wszystko samo przeszło. Ryczałam non stop, po jakimś czasie już nie miałam siły płakać. Przestałam jeść. Schudłam kilka kg. Ale teraz jestem szczęśliwym człowiekiem. Upadłam, ale podniosłam się. Co prawda całkowite zamknięcie tamtego rozdziału trwało 3 lata, ale było warto to przecierpieć, gdyż teraz inaczej już na to patrzę. Niełatwo mi to pisać, nigdy nie byłam wylewna, i nie lubiłam dzielić się tak osobistymi problemami z innymi ludźmi, ale piszę to wszystko, bo mam nadzieję, że choć troszkę Ci nie wiem co Ci powiedzieć, bo w obliczu takiej tragedii wszystkie słowa tracą swój sens. Te nagromadzone emocje, niewypowiedziane słowa, możesz pisać w zeszycie (coś w rodzaju pamiętnika), na blogu, albo tu na forum. W taki sposób uporządkujesz swoje emocje. Wyrzucisz z siebie ten cały żal, ból. Czasami to pomaga. Mi w dużej mierze pomogły modlitwy, kościół, wiara w Boga. Wierzę, że dasz śmierci Twojego syna minęło już trochę czasu. Jak się teraz czujesz? Czasami leżę w trawie i wcale mnie nie widać. I świat wydaje się taaki piękny. A potem ktoś przychodzi i pyta: "Jak się dzisiaj czujesz?" I okazuje się, że okropnie. 5 Odpowiedź przez gothka 2010-11-19 22:31:53 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka Śmierć dziecka... Nie jestem matką ale za każdym razem gdy słyszę o śmierci istoty, która miała całe życie przed sobą ochotę wyć, krzyczeć, wykłócać się z Panem Bogiem... Straciłam dwie siostry; jedną 7 lat temu a druga 5. Żadna z nich nie zdążyła się urodzić. Umarły, kiedy moja mama była z nimi w ciąży. Tylko jednej z nich ciałko zdołaliśmy odzyskać i Julka jest pochowana ze swoją ciocią, która też umarła jako dziecko. Ala była zbyt mała... Wszystko, co po nich zostało to tylko kilka ubranek, które mama zdążyła kupić i karty przebiegu ciąży. Minęło tak wiele czasu a ja wciąż nie potrafię się z tym pogodzić. Ciągle czekam, że stanie się cud i moje siostry staną przede mną, wezmę je za ręce i będę mogła pokazać im cały świat. Nikt tego wszystkiego nie rozumie. Wszystko jest we mnie ciągle żywe i tak samo bolesne. Ludzie dziwią się, że opłakuję ,,obce osoby"- nie wiedzą, że w tym maleńkich osóbkach była cała moja nadzieja na miłość, której w moim domu nie było nigdy. Ciągle nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie DLACZEGO? Szukam odpowiedzi ale ona nie nadchodzi. Pracuję z osobami niepełnosprawnymi, dziećmi; robię wszystko by moje siostry mogły być ze mnie dumne. To pozwala zapomnieć o tym nieludzkim bólu. Niestety, zapomnieć tylko na chwilę bo on wraca niemal każdego dnia. Żyję, bo wierzę, że samobójstwo pozbawiłoby mnie na zawsze szansy na zobaczenie Julii i Alicji.... JoannaB wiem, że mój ból jest zupełnie inny niż Twój. Ale jeśli chciałabyś porozmawiać-napisz do mnie. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 6 Odpowiedź przez JoannaB 2010-11-22 15:28:15 JoannaB Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-18 Posty: 6 Odp: Śmierć dzieckamartyna2010 oraz gothka bardzo Wam dziękuje za te ciepłe słowa, dzięki takim osobom jak Wy człowiek zaczyna wierzyć ,że nie jest sam,ze zawsze spotka się na swej drodze druga osobę , która wesprze nas dobrym słowem. A słowo ma wielką moc. Choć od śmierci syna minęło już troszkę czasu bywa różnie a pomalutku zaczynam się uśmiechać i uczę się żyć bez niego. Jedno już teraz wiem na pewno .... zawsze kiedy jest już naprawdę źle mój syn jest przy Mnie i mimo iż umarł żyć będzie wiecznie w moim sercu....pomalutku zaczynam być gotowa do tego żeby pozwolić mu odejść i zacząć samej żyć na nowo......pozdrawiam serdecznie 7 Odpowiedź przez silka 2010-11-23 23:36:43 silka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-20 Posty: 10 Odp: Śmierć dzieckaTO:o czym piszecie,jakie problemy i smutki ..Jest po prostu...Ach..BRAK SŁÓW-ŚMIERĆ DZIECKA(mimo,że nie mam jeszcze)jest STRASZNA!NIE WYOBRAŻAM SOBIE MUSIEĆ POŻEGNAĆ WŁASNE DZIECKO,CZY MOJEGO MĘŻA(Z POPRZEDNIEGO ZWIĄZKU!) I!TAK JAK martyna2010 NAPISAŁA:"W OBLICZU TAKIEJ TRAGEDII WSZYSTKIE SŁOWA TRACĄ SENS"LECZ!JoannaB!jesli usmiechasz się!rób to dalej!bo uśmiech,TO:radośc,A RADOŚĆ(UŚMIECH)to ukojenie!ZDROWIEI,dobre SAMOPOCZUCIE I dobre na cere:A,głównie na ŻYCIE..dalsze:)Pozdrawiam serdecznie! SYN JEST PRZY TOBIE,I NA PEWNO IE CHCIAŁ BY BYS BYŁA SMUTNA!!!!!!!!!! 8 Odpowiedź przez silka 2010-11-24 00:17:38 silka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-20 Posty: 10 Odp: Śmierć dzieckagothka do CIEBIE:Z TEGO,CO PRZECZYTAŁAM-JESTEŚ WRAŻLIWĄ BARDZO dobrze,bo tacy ludzie mają swoje drugiej strony-(troszeczkę)żle-tak jak ja...ale,to inny są dziwni-CI-KTÓRZY NIE DOŚWIADCZYLI opisujesz!Lub innych tragedii,śmierci bliskiej osoby-niewiele mają do powiedzenia!po prostu,nie przezyły tego ,nie rozumieją!Więc" ki,im w ucho"Bądz sobą!Jesteś młodą kobietą!ŻYCIE PRZED TOBĄ:)Robisz dużo dobrego!Pracujesz z dziećmi!PO PROSTU TYLKO GRATULOWAĆ!(nie każdy może...a,ja zawsze tego pragnełam..:)POMAGASZ IM!Twoje siostrzyczki,na pewno są dumne z Ciebie!Uśmiechu życzę-jutrzejszego dnia:)A,OD JUTRA...JUŻ ZAWSZE!!!!!!!!!!!!!! 9 Odpowiedź przez gothka 2010-11-24 00:44:52 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka siłka dziękuje Ci bardzo za słowa otuchy i życzenia uśmiechu. Pomimo wszystko uśmiecham się czasem ale wciąż nie potrafię zrobić tego, o czym mówi JoannaB- pogodzić się ze śmiercią Julii i Alicji i zacząć żyć na nowo bez nich... Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 10 Odpowiedź przez JoannaB 2010-11-24 02:59:48 JoannaB Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-18 Posty: 6 Odp: Śmierć dzieckagothka dopóki nie pozwolisz odejść swoim siostrzyczkom nigdy nie będziesz szczęśliwa .Pozwól im odejść bo One też tak jak Ty cierpią kiedy patrzą na Twoje cierpienie. Robisz tyle dobrego dla innych zrób więc coś i dla nie pogodzisz się ze śmiercią swoich siostrzyczek tak samo jak Ja nie pogodzę się ze śmiercią Patryka, ale ktoś tam na górze zadecydował ,że właśnie oni są tam potrzebni. Kiedy półtora roku po śmierci Patryka poszłam do Niego na cmentarz bo zdecydowałam( a raczej On zdecydował bo wiecznie śnił Mi się i mówił " nie płacz Mamuś mi jest dobrze tylko ciężko od Twoich łez" ,że w końcu muszę się z Nim pożegnać muszę pozwolić mu odejść , wtedy zauważyłam że jest inny świat niż ten w którym żyłam przez ten mimo iż jest Mi strasznie ciężko uśmiecham się i wierzę że przez mój uśmiech Patryk jest szczęśliwszy. Nadal zadaję sobie pytanie Dlaczego? Dlaczego mój synek? ale się nie dowiem , tabletki i uśmiech pomagają wstać i cieszyć się rodziną .Pozdrawiam serdecznie 11 Odpowiedź przez gothka 2010-11-24 11:09:09 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka JoannaB nie można pogodzić się ze śmiercią kogoś, w czyją śmierć po prostu się nie wierzy... Wciąż czekam, że może ktoś się pomylił, może ktoś gdzieś zrobił błąd i one wrócą- chociaż przecież miałam Julie martwą na rękach i wsadzałam jej trumienkę do grobu... Jeszcze mam nadzieje, że się spotkamy tutaj na ziemi. To chore ale nie potrafię inaczej. Za bardzo na nie czekałam i za bardzo kocham. Nie chcę wierzyć, że Bóg był tak okrutny i dał mi je tylko na chwilę- tak krótką, że nawet nie mogły się urodzić. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 12 Odpowiedź przez vviolaa 2010-11-27 00:52:44 vviolaa Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-02 Posty: 33 Wiek: 40- Odp: Śmierć dzieckaJoannaB mocno, najmocniej jak tylko można, przytulam Cię do płakać mi się krzyczeć......bezgłośnie!Ja też straciłam dzieci, ale to nie były takie same śmierci... ale i tak niezależnie od "rodzaju" (sic!) śmierci nie radzę sobie mimo upływu lat, więc podzielić się nie mam czym. Przytulam tylko mocno. 13 Odpowiedź przez synke 2011-01-30 20:41:01 synke Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-30 Posty: 1 Odp: Śmierć dziecka Witam. Przykro mi z powodu śmierci dziecka. Również mam taką tragedię śmierci dziecka w życiorysie, ale moje dziecko zmarło dzień po porodzie, nie wiem, co to śmierć samobójcza dziecka. Polecam dwie strony (zawierające również fora) organizacji DLACZEGO - organizacja rodziców po stracie i dzieci chorych i fundacji BY DALEJ Iść - fundacja prowadząca grupy wsparcia jak również oferująca dyżury telefoniczne z psychologami, spotkania indywidualne. Niestety nie mam możliwości podawania linków, ale nie powinno być problemu w mnie minęło ponad 2 lata, też sobie z tym jeszcze nie radzę. 14 Odpowiedź przez flores18261 2011-01-30 21:53:47 flores18261 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Kucharz Zarejestrowany: 2010-11-24 Posty: 2,285 Wiek: 1984/5/06 (Bliznięta) Odp: Śmierć dziecka gothka napisał/a:Śmierć dziecka... Nie jestem matką ale za każdym razem gdy słyszę o śmierci istoty, która miała całe życie przed sobą ochotę wyć, krzyczeć, wykłócać się z Panem Bogiem... Straciłam nadzieja na miłość, której w moim domu nie było nigdy. Miałam brata popełnił samobójstwo mając 18Lat wspominałam już o tym na tym forum strasznie mi za nim tęskno tyle chcę mu z nim jak idę na cmentarz może ktoś pomyśli ,że jestem nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie DLACZEGO? Szukam odpowiedzi ale ona nie nadchodzi .Robię wszystko by mój brat mogł być ze mnie dumny. To pozwala zapomnieć o tym nieludzkim bólu. Niestety, zapomnieć tylko na chwilę bo on wraca niemal każdego dnia. Żyję, bo wierzę, że samobójstwo pozbawiłoby mnie na zawsze szansy na zobaczenie mojego brataJoannaB wiem, że mój ból jest zupełnie inny niż Twój. Ale jeśli chciałabyś porozmawiać-napisz do mnie. Zauroczenie Tobą przeistoczyło się nagle w kxxx silną miłość. ? Namiętności Jego pocałunku nie da się ubrać w słowa. Za każdym razem jest coraz bardziej niesamowity. Bez Ciebie nie chcę przeżyć ani jednej chwili, bo nie ma nikogo takiego jak Ty. ONLY GOD CAN JUDGE ME 15 Odpowiedź przez gothka 2011-01-30 21:56:55 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka davne to Twój brat odszedł...? Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 16 Odpowiedź przez Alutka131 2011-01-30 22:13:18 Alutka131 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-20 Posty: 417 Wiek: 37 Odp: Śmierć dziecka WitajcieJa też straciłam dziecko...Nie widziałam go, nie zdążyłam przytulić, ale poczucie straty pamiętam do dziś. Było to tak dawno już temu, a ja pamiętam nadal...żal, poczucie straty. Do dziś myślę o moim Aniołku bardzo często,czasem mu coś opowiadam,wyobrażam sobie, jakby teraz wyglądał i co robił. Po latach tak strasznie nie boli, ale pamięć pozostaje...Na także będziecie zawsze pamiętać. Ból nie minie, ale zapewne stępieje na tyle, że będzie można funkcjonować...Życzę wytrwałości.... Jestem sobą. I tego się trzymam:-) 17 Odpowiedź przez flores18261 2011-01-30 22:37:18 flores18261 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Kucharz Zarejestrowany: 2010-11-24 Posty: 2,285 Wiek: 1984/5/06 (Bliznięta) Odp: Śmierć dziecka gothka napisał/a:davne to Twój brat odszedł...?Tak popełnił samobójstwo krótko po ukończeniu 18roku mama po tej tragedii do dziś pije alkohol a ja nie umiem jej pomóc a to już ile lat z dobre 6 ale najgorsze,że ona nie chce pomocy tato to samo ale on zawsze pił wstydzę się ich. Zauroczenie Tobą przeistoczyło się nagle w kxxx silną miłość. ? Namiętności Jego pocałunku nie da się ubrać w słowa. Za każdym razem jest coraz bardziej niesamowity. Bez Ciebie nie chcę przeżyć ani jednej chwili, bo nie ma nikogo takiego jak Ty. ONLY GOD CAN JUDGE ME 18 Odpowiedź przez gothka 2011-01-31 10:42:19 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka O samobójstwie myślę to, co Ty davne25... Jestem bo muszę być. Żyję z tego samego powodu. Co prawda teraz jest o tyle lepiej, że mam przy sobie ukochanego faceta ale dni zwątpienia wracają i wtedy boli tak samo. Ciągła rozpacz, tęsknota, czekanie, że może jednak... Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 19 Odpowiedź przez flores18261 2011-01-31 14:29:39 flores18261 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Kucharz Zarejestrowany: 2010-11-24 Posty: 2,285 Wiek: 1984/5/06 (Bliznięta) Odp: Śmierć dziecka gothka napisał/a:O samobójstwie myślę to, co Ty davne25... Jestem bo muszę być. Żyję z tego samego powodu. Co prawda teraz jest o tyle lepiej, że mam przy sobie ukochanego faceta ale dni zwątpienia wracają i wtedy boli tak samo. Ciągła rozpacz, tęsknota, czekanie, że może jednak...Ciesz się,że masz bliską osobę ja ostatnio nawet bliskiej osoby nie mam. Zauroczenie Tobą przeistoczyło się nagle w kxxx silną miłość. ? Namiętności Jego pocałunku nie da się ubrać w słowa. Za każdym razem jest coraz bardziej niesamowity. Bez Ciebie nie chcę przeżyć ani jednej chwili, bo nie ma nikogo takiego jak Ty. ONLY GOD CAN JUDGE ME 20 Odpowiedź przez gothka 2011-01-31 15:01:21 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka davne25 napisał/a:Ciesz się,że masz bliską osobę ja ostatnio nawet bliskiej osoby nie sie i to bardzo, bo mój mężczyzna jest dla mnie dużym wsparciem. Jednak i on niekiedy nie rozumie tego wszystkiego i ze śmiercia moich sióstr zostaje zupełnie sama. Mówi, że czas już zakończyć żałobę i dać dziewczynkom odejść. A ja nie potrafię odnaleźć się w świecie bez nich. Muszę świętować ich urodziny i rocznice śmierci. Wiem, że czasem zakrawa to na szaleństwo. Za bardzo na nie czekałam, by teraz żyć normalnie. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 21 Odpowiedź przez Anechoreta 2011-01-31 18:53:34 Anechoreta Net-facet Nieaktywny Zawód: Anachoretyzm i administracja Zarejestrowany: 2011-01-12 Posty: 345 Wiek: 28 Odp: Śmierć dziecka Dziwnie się czuję czytając to, co tutaj piszecie, ponieważ sam jestem po dwóch nieudanych próbach samobójczych i narastająca depresja nieuchronnie pcha mnie ku kolejnej...Największym problemem, jaki zauważyłem jest to, że nikt nie przejął się zbytnio moimi desperackimi krokami, pomimo świadków i dowodów - przyjaciele byli smutni (łooo straszneeee, do boju koledzy i koleżanki !!), matka kompletnie zbagatelizowała temat, twierdząc, że jak ja się zabiję, to ona po mnie, bo nie ma po co sama żyć. Między nami układa się coraz gorzej, ale do matki w jakiś sposób nie dociera powaga sytuacji i zachowuje się tak, jakby dwa razy nic się nie żeby moje ewentualne samobójstwo zadało jej jak największy ból, może wtedy dotrze do niej, że trzeba było coś robić, a nie żyć jak gdyby nigdy nic. Asato ma sat Gamaya 22 Odpowiedź przez gothka 2011-01-31 19:06:41 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka Anechoreta ja też próbowałam dwa razy i też nikt sie nie przejął... Ludzie widocznie wychodzą z założenia, że jesli po próbie samobójczej żyjesz to znaczy, że tak naprawdę nie chciałeś odejść. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 23 Odpowiedź przez Anechoreta 2011-01-31 20:05:09 Anechoreta Net-facet Nieaktywny Zawód: Anachoretyzm i administracja Zarejestrowany: 2011-01-12 Posty: 345 Wiek: 28 Odp: Śmierć dziecka Ja jestem już po dwóch próbach, hmmm...w sumie dwóch nieudanych samobójstwach: najpierw połknąłem chyba z 40 tabletek apap, ale okazało się, że mam za mocny organizm na to i tylko się zdrzemnąłem na kilka godzin. Drugie podejście miało miejsce w pracy, w toalecie przeciąłem sobie żyły, ale nieudolnie jakoś, bo ktoś się zaczął dobijać mówiąc, że nie wytrzyma, więc się na prędce zawinąłem w srajtaśmę i się zasklepiło po jakimś ja na prawdę próbowałem, byłem wówczas przekonany, że to już jest ten dzień, ten moment..i dupa Dwa razy...hhhmmmm...dwa poślady dupy Asato ma sat Gamaya 24 Odpowiedź przez gothka 2011-01-31 22:43:38 gothka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-25 Posty: 1,180 Wiek: 31 Odp: Śmierć dziecka No cóż, gdybym ja wiedziała wtedy, że też przeżyje- darowałabym sobie ten ból. Darowałabym sobie listy, pożegnania, załatwianie do końca wszystkich niedomkniętych spraw... Robić coś tylko dla marnego przedstawienia byłoby totalnym bezsensem. Chciałam odejść, umrzeć, nigdy więcej tu nie wracać. Nie udało się. Pozostaje szukać sensu w tej drugiej (lub trzeciej już) szansie. Jeśli chodzi o kobiety, większość mężczyzn żałuje, że nie urodziło się kotami. 25 Odpowiedź przez ewa33 2014-11-10 19:46:50 ewa33 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-10 Posty: 1 Odp: Śmierć dzieckaWitam. W sierpniu zmarł mój syn;miał 17lat ;nagłe zatrzymanie krążenia. Jak żyć proszę o pomoc. Ewa 26 Odpowiedź przez 1qaz 2015-02-23 23:22:26 1qaz Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-23 Posty: 1 Odp: Śmierć dzieckaEwa33 moje dzieciątko odeszło 4 tygodnie temu w wieku niemowlęcym z powodu niewydolności krążenia. Nie wiem jak dalej bym żyła, gdybym nie była osobą wierzącą. Ciągle rozpamiętuję ostatnią dobę życia mojej Miłości. Przekonanie, że jest Mu dobrze i jest szczęśliwy pozwala mi normalnie żyć. Ufam Bogu, taka była Jego wola. Dziękuję Bogu, że pozwolił mi cieszyć się moim maleńkim Skarbeczkiem przez 7 miesięcy. Dostałam 7 miesięcy szczęścia i radości z syneczka a teraz mam wielki Skarb w niebie - świętego, aniołeczka, który się za nami wstawia i pomaga nam, pozostałym na ziemi. Tak jak wielki jest ból z powodu rozstania, ból, że nie mogę juz Go przytulać, karmić piersią, rozkoszować się jego widokiem, jego bliskością, tak wielka jest radość i wyróżnienie z posiadania takiego Skarbu w niebie. Najbliższa mi osoba, korzysta teraz ze Świętości Boga, jest w wiecznej jasności i radości i stamtąd może mi dać więcej niż gdyby był tutaj na ziemi z rodziną. Był dla mnie całym światem a ja dla tej Maleńkiej Istotki. W dniu pogrzebu nie czułam żałoby, smutku, cieszyłam się z tego że miałam zaszczyt być Jego Mamą. 27 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2015-02-24 12:55:27 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-02-24 13:05:57) maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Śmierć dziecka Przewertowalem internet w tym temacie i znalazlem informacje o samobojstwie nastolatka (19 lat, 10 stronicowy list porzegnalny, problemy w szkole) w tym napisał/a:Witam. W sierpniu zmarł mój syn;miał 17lat ;nagłe zatrzymanie krążenia. Jak żyć proszę o pomoc. EwaZobacz co pisze 1qaz. Wiesz ja osobiscie duzo sie dowiedzialem z ksiazek gdzie ludzie opisuja swoje wspomnienia z przed momentu urodzenia sie (uzyskane droga hipnozy). Mowi oni o celu zycia, o tym ze duch nie umiera i ze nigdy nie jestesmy sami. Zycie jest doswiadczeniem, krotkim, jednym z wielu podobnych. Ludzie ktorzy umarli byli z nami na chwile, po cos, i dalej zyja. Nie tylko w to wierze ale tego doswiadczam gdyz dwoje moich najblizszych przyjaciol juz nie zyje. Nie zyja ale na tym swiecie. Mimo tego wieloktronie doswiadczalem ich czy to obecnosci, czy pomocy, moze raczej napisze najbardziej zgodnie z prawda, nazywajac to powiazaniem. Niestety nie jest to tak mocne fizycznie, czy umocowane w rzeczywistosci. Sa to raczej subtelne doswiadczenia. Jednak ta wiara wynika z mojego wlasnego doswiadczenia. Raz faktycznie doswiadczylem takiej obecnosci. Poza tym znam z opowiadan bezposrednio relacje osob, ktore widzialy swoje zmarle bliskie osoby juz po doswiadczamy doswiadczenia rozdzielenia, rozlaki. To samo w sobie jest deprymujace nawet jesli wiemy ze jest to tylko na jakis czas. To zrozumiale zwlaszcza jesli sie rozumie ze tego typu doswiadczene jest ogromnie stresujace. Jednak z drugiej strony np. dzieci i tak odchodza, budujac swoje rodziny, widzimy je tylko co jakis czas. Rowniez my odchodzimy. Kwestie sa wiec dwie. Zdania sobie sprawy z tego jak jest i osiagniecie spokoju oraz podtrzymanie wiezi chocby przez mysli o kims. Veritas in omnem partem sui eadem est Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Liczba postów: 1,977 Liczba wątków: 3 Dołączył: Reputacja: 0 Może już lepiej to prosektorium.... A powyżej mamy to co może się stać z dzieckiem oglądającym cierpienia zwierząt. Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości. Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy? Liczba postów: 16,443 Liczba wątków: 93 Dołączył: Reputacja: 46 Płeć: nie wybrano A jak inaczej sobie wyobrażasz "oswajanie ze śmiercią"? Opowiedz, bo moją wyobraźnię to przekracza. A spanie w trumnie jest niewygodne. Liczba postów: 8,643 Liczba wątków: 76 Dołączył: Reputacja: 394 Płeć: nie wybrano idiota napisał(a):A jak inaczej sobie wyobrażasz "oswajanie ze śmiercią"? Opowiedz, bo moją wyobraźnię to Nie unikać histerycznie tematu, kiedy dziecko pyta. Nie ściemniać, że chomik się przeprowadził. Nie wmawiać, że dziecko, rodzice i dziadkowie będą żyli zawsze. Jeżeli dziecko dopiero w chwili śmierci ukochanej babci dowiaduje się, że można umrzeć, to chyba nie jest to w porządku, nie sądzisz? A czaszki czy trumny to najczęściej stylizacja i gadżeciarstwo. - Myślałem, że ty nie znasz lęku. - Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec. - A co robi wojownik, kiedy czuje strach? - Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg. Liczba postów: 16,443 Liczba wątków: 93 Dołączył: Reputacja: 46 Płeć: nie wybrano Dziecko się "dowiaduje"o tym kiedy sobie to uświadomi (zrozumie co to konkretnie znaczy), a nie od śmierci babci. Babcia czy chomik mogą pomóc w tym procesie, ale go nie wywołają z automatu. Liczba postów: 1,977 Liczba wątków: 3 Dołączył: Reputacja: 0 Myślę, że na początek te zwierzaki to taki niegłupi pomysł. Jest to w końcu śmierć naturalna a nie zabijanie(którego i tak jest pełno w kreskówkach). I myślę, że warto dużo na różne tematy rozmawiać. Ten pan o którym jest w linku aż za bardzo się oswoił ze śmiercią. Dlatego wszelkie przesady są złe. I myślę, że wszystko w odpowiednim czasie(co nie znaczy, że ma być za późno np. na temat seksu). Myślę też, że i bez prosektorium się może obejść - kwestia wychowania. Nie miałem nigdy zwierzaka, nie latałem do prosektorium..przy drugim pogrzebie bliskiej mi osoby nie przeżywałem aż tak bardzo. Po pierwszej śmierci sam sobie wytłumaczyłem a za drugim..hmmm... Jeśli spojrzeć na to jako uwolnienie się od wszelkich trosk to nie wygląda to już tak strasznie, byleby umierało się bezboleśnie. Dość człowiek cierpi za życia. Szkoda tylko, że z tymi ludźmi więcej nie zamieni się już zdania. Może dlatego tyle czasu poświęcam ludziom na forach? Można by powiedzieć dziecku, że ono zaczęło życie a babcia skończyła. A każde życie to wyjątkowa historia, którą sami tworzymy choć nie zawsze mamy na nią wpływ i czasami wtrącają się do niej inni ludzie. Koniec często jest nie do przewidzenia, gdyż nigdy nie wiemy kiedy przyjdzie nam zakończyć daną historię Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości. Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy? Liczba postów: 19,822 Liczba wątków: 210 Dołączył: Reputacja: 832 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia Skończcie albo wydzielcie ten off!!! A co słychać u zmarłej babci? A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym. Liczba postów: 5,409 Liczba wątków: 79 Dołączył: Reputacja: 102 Sajid napisał(a):W ten sposób nie musi, ale powinien w inny sposób (o ile chce odpowiedzieć). Śmierci przecież sobie wierzący nie wymyślili-ani jej mechanizmów, ani przyczyn, ani skutków. Dlatego zanim zaczniesz głosić, że tak powiem wypierdy swojego ciasnego umysłu typu "to wierzący muszą" (gdy dziecko się zapyta) to racz choć raz ten umysł poluzować. Krzywda ci się nie stanie, ani swojego ateistycznego i antyklerykalnego światopoglądu nie skazisz. Widzę że komuś żyłka pęka. Nie musi w inny sposób, bo tutaj nie ma co tłumaczyć. Był człowiek - nie ma człowieka. Proste jak konstrukcja cepa. Naturalna kolej rzeczy. Liczba postów: 19,822 Liczba wątków: 210 Dołączył: Reputacja: 832 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia A dlaczego akurat dzieci miałyby mieć jakiś nadzwyczajny problem ze śmiercią? Ja, stary dziad, do dzisiaj nie pogodziłem się ze śmiercią moich ukochanych dziadków i nawet teraz, kiedy to piszę, mam lekko wilgotne oczy. To nie jest sprawa, którą można "zagadać" i zracjonalizować. To faktycznie boli jak cholera (i chyba powinno). Chyba, że ktoś jest człowiekiem bez osierdzia. A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym. Socjopapa Rażący brak kompetencji równościowych Liczba postów: 14,574 Liczba wątków: 100 Dołączył: Reputacja: 277 Płeć: mężczyzna To zapewne kwestia doświadczenia. Im dziecko mniejsze i żyje w spokojniejszym rejonie tym mniej miało okazji by zetknąć się ze śmiercią. Jakieś dziecko z Afryki, z regionu gdzie dzieci są wcielane do "armii wyzwoleńczych" zapewne ze śmiercią ma problem do momentu, gdy zabije samo pierwszego człowieka. "All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential. All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country. All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd 13:03 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23:52 przez Socjopapa.) Liczba postów: 1,977 Liczba wątków: 3 Dołączył: Reputacja: 0 Sofeicz, chyba niekoniecznie. A pomyśl może w ten sposób - czy dziadkowie chcieliby byś był szczęśliwy czy smutny? Ok, przykre jest, że odeszła bliska i kochana osoba..tylko ja nigdy nie pojmę nieustannej żałoby i braku życia z tego powodu. Raz zostałem na pewnym forum zbanowany bo chciałem przerwać ten nieustanny krąg udręki odnośnie paru wdów w taki sposób, który się sprawdził w identycznej w sumie sytuacji. Dziewczyna straciła chłopaka w wypadku samochodowym, latami przeżywała żałobę..udało mi się jej przywrócić na moment uśmiech i chyba teraz nieco intensywniej żyje. Chciałem tak i na tamtym forum niestety nie spotkałem się ze zrozumieniem. Teraz już wiem, że jak ktoś nie chce żyć teraźniejszością tylko przeszłością to nikt tego nie zmieni. Moim zdaniem jednak szkoda życia na ciągłe rozpamiętywanie. Też umarły osoby, które kochałem, też o nich pamiętam, też wolałbym by żyły. Niemniej czy moje udręki coś zmienią? Mam od tej pory mając niemal całe życie przed sobą nigdy się już nie uśmiechnąć? Mam nie żyć? Też mi łezka się kręci w oku, ale czasu nie cofnę a wręcz przeciwnie - też podążam ku śmierci. Tak, to jest smutne, przykre i...jest częścią życia. I o pogodzenie się z tym faktem mi chodzi, a nie o pogodzenie się z odejściem osób, które tak mocno się kochało. Nigdy się nie pogodzę z tym, niemniej nie mam zamiaru nieustannie tym żyć i by miało to główny wpływ na moje życie. Nie jestem typem masochisty i myślę, że dziecko powinno być świadome naturalnej kolei losu. Wszystko ma koniec i początek - czy tego chcemy czy nie. I druga sprawa Sofeicz - po śmierci człowiek jest już wolny od problemów(no chyba, że ktoś jest wierzący to ma prze-rypane bo czekać ma go sąd ostateczny i wcale nie ma gwarancji, że nie trafi do garnków ze smołą i siarką - wtedy faktycznie jest to dodatkowy powód do płaczu chociaż spotkanie z Bogiem ponoć tak cieszy i do tego wielu wierzących dąży ). Bogowie Otchłani, zacznij w końcu akapity robić. Jak widzę taki zlepek to mi się czytać odechciewa. ŚSz Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości. Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy? Liczba postów: 5,638 Liczba wątków: 38 Dołączył: Reputacja: 25 Płeć: kobieta Wyznanie: panteistka Pomyślałam sobie jeszcze o czymś co oswoiło mnie ze śmiercią. Jest to cudowna książka Astrid Lindgren "Bracia Lwie Serce". Pewnie sporo osób z mojego rocznika i okolic miało z nią do czynienia... Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość. (Jędrzej Śniadecki) Liczba postów: 19,822 Liczba wątków: 210 Dołączył: Reputacja: 832 Płeć: mężczyzna Wyznanie: ate 7 stopnia I co, jesteś oswojona? Bo ja u siebie zauważam, że z wiekiem jakby coraz mniej. Moi rodzice są wiekowi ale żyją w jakim takim zdrowiu, i nie bardzo sobie wyobrażam ..... Czasem mam wrażenie, że najlepiej byłoby być totalnym samotnikiem w puszczy. Przynajmniej żadnego przywiązania i nieodłącznego bólu. A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym. Liczba postów: 249 Liczba wątków: 1 Dołączył: Reputacja: 0 idiota napisał(a):Proponuje wizyty w rzeźni i prosektorium. Czy ty nie możesz żyć bez pisania "idiotyzmów"? To może jeszcze jak rzeźnia i prosektorium to w ogóle lekcje w szpitalach na OIOM-ie, albo ze strażakami do wypadków. Nas nikt nie uczył czym jest śmierć, wszystkiego dowiadywaliśmy się na bieżąco, jak mieliśmy z naszymi rówieśnikami po ok 7 lat zmarła nasza koleżanka, 4 lata później kolega w między czasie czyjś ojciec czy matka, i nigdy nam nie tłumaczono czym jest śmierć bo mieliśmy z nią bezpośredni kontak, a kryć przed dzieckiem śmierć kogoś bliskiego, to największa krzywda jaką można temu dziecku wyrządzić. Liczba postów: 5,638 Liczba wątków: 38 Dołączył: Reputacja: 25 Płeć: kobieta Wyznanie: panteistka Sofeicz napisał(a):I co, jesteś oswojona?Muszę być. W zeszłym roku zmarł mi tato, wiedzieliśmy właściwie od kilku lat i mieliśmy świadomość że może nastąpić to w każdej chwili. Dużo z nim rozmawiałam, i wiem że w ogóle nie bał się śmierci. W naszym domu nie był to temat tabu, i rozmawiało się o tym zupełnie otwarcie, czasem nawet żartowało. Natura albowiem w rozmaitości się kocha; w niej wydaje swoją moc, mądrość i wielkość. (Jędrzej Śniadecki) Liczba postów: 3,576 Liczba wątków: 20 Dołączył: Reputacja: 12 Płeć: nie wybrano No ja nie pamiętam żadnego przyswajanie ze śmiercią przez bliskie mi osoby. A może to było gdy jako małe dziecko wydłubałem oko dla rozjechanego przez samochód psa ? W każdym bądź razie to sam się z nią oswoiłem, o ile w ogóle była taka potrzeba, wydaje mi się ze nie trzeba było mi tego jakoś dogłębnie tłumaczyć bo dobrze pamiętam ze jak grzebałem w tym psie wiedziałem ze już nie żyje i nic nie czuje a nie pamiętam jakichkolwiek emocji, po prostu grzebałem w mięsnym worku i jakoś mnie ta śmierć nie "straszyła". Tak samo na pogrzebie dziadka, pamiętam ze byłem bardzo spokojny podczas jego pogrzebu choć dobrze wiedziałem ze nie żyje i idzie do piachu. PS: Rodzice chyba mi mówili np. ze "dziadek poszedł do nieba" i jest z aniołami, może temu się tej śmierci nie bałem nigdy a jak podrosłem wystarczająco by wyrobić swoją własną opinie to i tak postrzegałem śmierć po prostu jako naturalny końcowy etap naszego życia. "Człowiek cnotliwy dobre wypowiada słowa, ale nie zawsze ten, kto dobre powiedział słowo, jest cnotliwy." -Konfucjusz Liczba postów: 5,461 Liczba wątków: 67 Dołączył: Reputacja: 0 Rojza napisał(a):Dużo z nim rozmawiałam, i wiem że w ogóle nie bał się śmierci. W naszym domu nie był to temat tabu, i rozmawiało się o tym zupełnie otwarcie, czasem nawet żartowało. To kolejne wielce skomplikowane zagadnienie. Jak rozmawiać z osobami, które mogą niedługo umrzeć, jak im - o ile to możliwe - ulżyć? Problem jest skomplikowany, trzeba przecież wziąć pod uwagę wiele czynników: sam fakt nieistnienia, cierpienie w czasie umierania ale też ocena własnego, kończącego się życia, stan relacji z bliskimi itp. Nie w każdym domu nie jest to temat tabu. [SIZE=1][SIZE=2][SIZE=1][SIZE=2]Burdel na forum powstaje, gdy moderatorzy forum postanawiają sprzeciwić się części działań członków Ekipy Honor. Czat / IRC: - prosta instrukcja dołączania.[/SIZE][/SIZE][/SIZE][/SIZE] Liczba postów: 1,977 Liczba wątków: 3 Dołączył: Reputacja: 0 No to jak jest to mają problem. Przed narodzinami też nie istnieliśmy i co? Całe życie to proces umierania, podczas którego cierpimy, moment "przed" wcale nie musi być bolesny albo najboleśniejszy. Trzeba się starać by ocena życia była jak najlepsza - nie tylko przez nas. Nie gań innych ani nie potępiaj ich. Bądź ostrożny tylko w swoim braku szczerości. Czemu "Alfy i Omegi" nie mają własnego życia i przejmują się co w sieci piszczy? Liczba postów: 5,058 Liczba wątków: 21 Dołączył: Reputacja: 89 Płeć: nie wybrano Forge napisał(a):Nie w każdym domu nie jest to temat każdy też lubi frytki. Liczba postów: 2,356 Liczba wątków: 17 Dołączył: Reputacja: 23 Płeć: mężczyzna Wersja Barney'a Stinsona: "Prezydent świata wysłał babcię na tajną misję w kosmosie. Dla dobra planety już jej więcej nie zobaczysz." Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
jak żyć po śmierci dziecka forum