kara za niechodzenie na praktyki
150 zł za okres dwóch tygodni - przy liczbie 2-10 studentów, 200 zł za okres dwóch tygodni - przy liczbie ponad 10 studentów. 4. Kierownik praktyk otrzymuje dodatkowe wynagrodzenie ryczałtowe, płatne z budżetu szkoły, w której odbywają się praktyki, w wysokości 200 zł za okres dwóch tygodni. Ponadto na wniosek szkoły wyższej
Czy można przyjąć studenta na bezpłatne praktyki bez porozumienia z uczelnią? Pytanie: Do naszej firmy zgłosił się student z prośbą o umożliwienie odbycia praktyk (1 miesiąc - od pon. do pt.) bez wynagrodzenia. Nasza firma nie ma podpisanej żadnej umowy z uczelniami w związku z przyjęciem studentów na praktyki bezpłatne.
Uznanie kary za niebyłą w praktyce oznacza usunięcie decyzji o niej z akt osobowych pracownika, bowiem to tam trafia odpis tego dokumentu. Z uwagi jednakże na fakt, że akta osobowe pracowników są numerowane, zaleceniem dla pracodawców w takiej sytuacji winno być skorygowanie numeracji stron zgromadzonych w aktach.
Ministerstwo Sprawiedliwości chroni nauczycieli i uczniów przed takimi działaniami. Za włamania na e-lekcje i inne transmisje w sieci grozić będzie kara ograniczenia wolności lub co najmniej 1000 zł grzywny. Kara będzie surowsza, jeśli sprawca użyje obelżywych słów albo w inny sposób dopuści się nieobyczajnego wybryku.
Jeżeli nadzór nad nieletnim został powierzony kuratorowi społecznemu, przedkłada on sprawozdanie z objęcia nadzoru nad nieletnim kuratorowi zawodowemu nie później niż w terminie 21 dni od dnia nawiązania pierwszego kontaktu z nieletnim, a kolejne sprawozdania z przebiegu nadzoru nad nieletnim - w terminach określonych przez sąd lub na żądanie sądu.
negara di sebelah timur madagaskar tts 111. Zapraszanie na badania i wykorzystywanie ich wyników, aby nakłonić konsumentów do zakupu materacy – tak działała spółka Millenium Medica. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny nakazał spółce natychmiastowe zaprzestanie tych praktyk i nałożył kary w łącznej wysokości prawie 280 tys. zł, w tym 50 tys. zł za udzielanie nieprawdziwych informacji podczas postępowania. Spółka musi też zawiadomić konsumentów, że mogą dochodzić roszczeń w sądzie. Spółka Millenium Medica (dawniej Centrum Remedium) z Ostrowa Wielkopolskiego prowadzi sprzedaż na pokazach. Konsumenci dostawali zaproszenia na „bezpłatne badanie bez skierowania”, które miało obejmować „wszystkie układy i narządy”. Dzięki niemu mieli się dowiedzieć w jakim stanie jest ich system trawienny, kręgosłup, stawy, układ krążenia i nerwowy. Ulotki nie wspominały o komercyjnym charakterze spotkania. Widniała na nich tylko informacja małym drukiem, że „w trakcie oczekiwania na wyniki badania odbędzie się promocja ośrodka rehabilitacyjnego”. Tymczasem głównym celem pokazu była sprzedaż materacy. Pobierz wypowiedź Prezesa UOKiK Tomasza Chróstnego Druga zakwestionowana praktyka polegała na wprowadzaniu konsumentów w błąd co do stanu ich zdrowia. Badania były przeprowadzane przy pomocy pulsoksymetru HSR. W grudniu 2018 r. Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych wycofał to urządzenie z obrotu i używania. W uzasadnieniu jego prawomocnej decyzji można przeczytać: „wyniki pojedynczego badania nie mogą stanowić podstawy do planowanej terapii ani wyciągania wniosków diagnostycznych, w szczególności w przypadku używania tego urządzenia (programu) przez osoby, które nie są lekarzami”. Tymczasem na pokazach organizowanych przez Millenium Medica badania pulsoksymetrem przeprowadzały osoby bez wyższego wykształcenia medycznego, głównie handlowcy, którzy następnie przekonywali do zakupu produktów mających wspomagać leczenie czy rehabilitację. "Wprowadzanie konsumentów w błąd jest niedopuszczalne, a już szczególnie naganne jeśli dotyczy tak wrażliwych kwestii jak zdrowie. Prawdopodobnie wiele osób nie przyszłoby na pokaz, gdyby ulotki nie sugerowały medycznego celu spotkania, tylko rzetelnie informowały o jego handlowym charakterze. Ponadto Millenium Medica wykorzystywała obawy konsumentów o zdrowie i przekazywała im niewiarygodne wyniki badań po to, aby wpłynąć na ich decyzje zakupowe i nakłonić do nabycia materacy" – mówi Tomasz Chróstny, Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Millenium Medica musi pod rygorem natychmiastowej wykonalności zaprzestać stosowania zakwestionowanych praktyk. Oprócz tego Prezes UOKiK nałożył na nią kary finansowe w łącznej wysokości 275 212 zł, w tym 50 tys. zł za udzielanie nieprawdziwych informacji podczas postępowania. Na żądanie przedstawienia ulotek z zaproszeniami na pokazy wysyłanych do konsumentów, spółka przysłała tylko neutralny wzór z informacją o celu, miejscu, terminie spotkania, i możliwości otrzymania vouchera oraz zaprzeczyła, że używa także innych. Tymczasem Prezes UOKiK z sygnałów od rzeczników konsumentów i Inspekcji Handlowej wiedział także o drukach zachęcających do rejestrowania się na bezpłatne badania. "Zgodnie z przepisami przedsiębiorcy mają obowiązek przekazywania wszelkich informacji i dokumentów na żądanie Prezesa UOKiK. Powinni to robić w sposób pełny i rzetelny, tymczasem Millennium Medica wprowadzała nas w błąd, próbując utrudnić prowadzenie postępowania" – mówi Tomasz Chróstny, Prezes UOKiK. Spółka musi także zawiadomić wszystkich konsumentów, z którymi zawarła umowy, o stwierdzeniu przez Prezesa UOKiK nieuczciwych praktyk rynkowych. W listach tych znajdzie się również informacja o tym, że każdy poszkodowany może żądać naprawienia wyrządzonej szkody i dochodzić swoich roszczeń w sądzie. Pomocna w tym będzie prawomocna decyzja Prezesa UOKiK, gdyż jego ustalenia co do stosowania praktyki są dla sądu wiążące. Jeśli potrzebne będzie wsparcie procesowe, warto zwrócić się do rzeczników konsumentów. Pokazy – projekt zmian prawnych Urząd przygotował propozycje przepisów, które powinny wyeliminować znaczną część nieuczciwych praktyk, do których dochodzi podczas sprzedaży na pokazach. Trwają już rządowe prace nad tym projektem – obecnie jest w uzgodnieniach i konsultacjach. Przypominamy najważniejsze proponowane zmiany: Prawo do odstąpienia od niektórych umów o świadczenie usług zdrowotnych zawieranych poza lokalem lub na odległość. Zakaz zawierania umów dotyczących usług finansowych podczas pokazów i wycieczek. Zakaz przyjmowania płatności przed upływem terminu na odstąpienie od umowy zawartej podczas pokazu, wycieczki czy nieumówionej wizyty w domu konsumenta. Zakaz sprzedaży wyrobów medycznych poza lokalem przedsiębiorstwa. Dodatkowe informacje dla mediów: Biuro Prasowe UOKiKpl. Powstańców Warszawy 1, 00-950 WarszawaTel.: 22 55 60 246E-mail: biuroprasowe@ @UOKiKgovPL Pliki do pobrania:
Nasz syn sprawia problemy wychowawcze. Sąd zobowiązał nas jako rodziców do współpracy ze szkołą, do której uczęszcza. Czy sąd może nałożyć na nas jakąś karę, jeżeli nie wywiążemy się z nałożonego obowiązku? Obowiązki rodzicówZgodnie ustawą o postępowaniu w sprawach nieletnich sąd może zobowiązać rodziców do: poprawy warunków wychowawczych, bytowych lub zdrowotnych nieletniego, a także do ścisłej współpracy ze szkołą, do której nieletni uczęszcza, poradnią psychologiczno-pedagogiczną lub inną poradnią specjalistyczną, zakładem pracy, w którym jest zatrudniony oraz lekarzem lub zakładem leczniczym.; naprawienia w całości lub w części szkody dokonanej przez chodzi o poprawę warunków bytowych lub zdrowotnych nieletniego, to sąd opiekuńczy może zwrócić się do właściwych instytucji państwowych lub społecznych oraz jednostek samorządu terytorialnego o udzielenie niezbędnej pomocy w poprawie warunków wychowawczych, zdrowotnych lub bytowych również: Mediacja w sprawach nieletnich Kara pieniężna za uchylanie się od obowiązkówGdy rodzice uchylają się od wykonywania obowiązków nałożonych na nich przez sąd rodzinny, może on wymierzyć im karę kary to od 50 do 15000 do zasady sąd wydaje postanowienie po wysłuchaniu rodzica. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy rodzic bez usprawiedliwienia nie stawi się na postanowienie doręcza się stronom. Rodzice mogą wnieść zażalenie. Rodzice mogą się usprawiedliwićSąd uchyla karę pieniężną w całości (może też uchylić część wymierzonej kary), jeżeli rodzice usprawiedliwią swoje zachowanie. Na usprawiedliwienie mają 14 uchyla karę pieniężną również wtedy, gdy rodzice przystąpią do nałożonych na nich jest: osoba, która nie ukończyła 18 lat – w zakresie zapobiegania i zwalczania demoralizacji; osoba, która ukończyła 13 lat, a nie ukończyła lat 17 – ten przedział wiekowy dotyczy osób, które dopuściły się dokonania czynu karalnego;Środki wychowawcze lub poprawcze stosuje się do ukończenia 21 roku życiaZobacz również serwis: Sprawy karne Opisz nam swój problem i wyślij zapytanie.
Odszkodowanie – utrata wartości handlowej pojazdu Właściciel, którego pojazd został uszkodzony w wyniku wypadku komunikacyjnego, ma prawo żądać odszkodowania, które pokryje w pełni szkodę doznaną w jego majątku. Generalnie ma zatem prawo do żądania... Kapitalizacja renty Możliwość skapitalizowania renty pojawia się dopiero po jej przyznaniu na rzecz osoby uprawnionej. Osoba pobierająca od ubezpieczyciela rentę (np. na zwiększone potrzeby czy wyrównawczą) otrzymuje... Zaniżone odszkodowanie za naprawę pojazdu Co zrobić gdy odszkodowanie przyznane za naprawę pojazdu jest zaniżone? Możliwości dalszego ubiegania się o dopłatę odszkodowania uzależnione są od tego czy sprawę prowadziliśmy z własnej polisy... odszkodowania@ 61 671 19 34 pn-pt w godz. 9-17 516 026 509 oraz 517 975 176 pn-pt w godz. 9-19, sobota 10-15. Dokumentację prosimy przesyłać na adres e-mail odszkodowania@ lub pocztą na adres biura: Primus Dochodzenie Odszkodowań ul. Poznańska 62/80 (V piętro) 60-853 Poznań (budynek Atanera). Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów ukarała dwóch ubezpieczycieli, którzy stosowali niedozwolone praktyki. Kara o wysokości 4,6 mln pln nałożona została na TUiR WARTA i Polski Związek Motorowy TU Vienna Insurance Group. Zgodnie z decyzją Urzędu obaj ubezpieczyciele ograniczali prawa konsumentów, pozbawiając ich części przysługującego odszkodowania. Obie decyzje dotyczą stosowania niedozwolonych zapisów i praktyk, polegających na pomniejszaniu odszkodowań wypłacanych z polis AC o stawkę podatku VAT. Obie firmy stosowały sprzeczne z prawem i wpisane do rejestru postanowień niedozwolonych zapisy umowne, tj. klauzule, według których miały one możliwość ustalania kosztów naprawy w wartościach netto. Ubezpieczyciele stosowali również inne niedozwolone praktyki. W przypadku TUiR WARTA zakwestionowano dodatkowo część stosowanego przez ubezpieczyciela wzorca umownego. Na jego podstawie, ubezpieczyciel bezprawnie wskazywał, że nie ponosi odpowiedzialności w przypadku wystąpienia niektórych szkód – w szczególności za uszkodzenia auta spowodowane przez rażące niedbalstwo osoby, z którą ubezpieczony pozostaje we wspólnym gospodarstwie domowym, a także za zniszczenia dokonane umyślnie lub przez rażące niedbalstwo osoby, której ubezpieczony powierzył samochód. PZM z kolei stosowało praktykę, w której ubezpieczyciel nie zwracał ubezpieczonemu niewykorzystanej składki, jeśli wcześniej otrzymał on odszkodowanie w wtsokości równej wartości pojazdu w dniu powstania szkody. Jest to sprzeczne z prawem, ponieważ ubezpieczonemu każdorazowo należy się jej zwrot, o ile nie wyczerpano wartości odpowiadającej sumie ubezpieczenia. Mając na uwadze powyższe naruszenia prawa, wysokość kar przedstawiała się następująco: Warta – 2 873 500 pln, PZM z kolei 1 777 013 pln.
Dostałeś dobrą propozycję pracy, ale jesteś związany umową z obecnym pracodawcą? Zastanawiasz się, czy przestać przychodzić do pracy i zacząć karierę w innym miejscu? W poniższym artykule rozpatrzymy 5 najczęstszych przypadkó na podstawie różnych form zatrudnienia i stosunku pracy. 1. Praca na czarno Wprawdzie nie powinniśmy pisać o sytuacji, kiedy pracujemy bez umowy, bo jest nie tylko dla pracownika niekorzystna i niezgodna z prawem, ale takie przypadki nie są niczym nadzwyczajnym. Zasady dobrego wychowania podpowiadają, by przynajmniej zadzwonić i poinformować pracodawcę, że więcej nie pojawimy się w pracy, ale nie poniesiemy żadnych konsekwencji, jeśli tak nie uczynimy. Może poza utratą wynagrodzenia. Dlatego zdecydowanie korzystniej jest umówić się z pracodawcą na wypłatę, a dopiero po otrzymaniu gotówki poinformować go, że rezygnujemy. 2. Praca w oparciu o umowę o dzieło W przypadku tej umowy nie obowiązuje żaden okres wypowiedzenia – umowa zawarta jest na wykonanie dzieła opisanego w umowie. Po realizacji dzieła otrzymujemy wynagrodzenie. Co do zasady, dzieło wykonywane w oparciu o tą umowę nie musi być realizowane w wyznaczonym przez pracodawcę miejscu (chyba że wymaga tego realizacja dzieła). Jeśli zatem nie wywiążemy się z realizacji dzieła, po prostu nie otrzymamy wynagrodzenia. Warto zwrócić uwagę na ewentualne zapisy w umowie dotyczące kar umownych za niewykonanie dzieła i upewnić się, czy niedopełnienie warunków umowy nie będzie obciążało nas finansowo. 3. Praca w oparciu o umowę zlecenie Umowa – zlecenie to umowa cywilno-prawna. Nie obowiązują tu przepisy kodeksu pracy. Pracodawca nie może nas zwolnić dyscyplinarnie – taka możliwość istnieje jedynie wtedy, kiedy mamy do czynienia ze stosunkiem pracy, a w przypadku umowy cywilno-prawnej takiego stosunku nie ma. Jednakże nie jest też tak, że jej zerwanie (np. poprzez niepojawianie się w pracy) nie ma dla nas żadnych konsekwencji. Wszystko zależy od zapisów w umowie: w umowie może istnieć zapis o karze za niewykonanie zlecenia – może on wynosić część lub całość wynagrodzenia odszkodowanie – art. 746 kc. § 2 mówi o tym, że umowę zlecenie można wypowiedzieć w trybie natychmiastowym, „jednakże gdy zlecenie jest odpłatne, a wypowiedzenie nastąpiło bez ważnego powodu, przyjmujący zlecenie jest odpowiedzialny za szkodę”. Zatem nasz pracodawca ma prawo żądać zadośćuczynienia za szkodę, jaka powstała wskutek niewywiązania się ze zlecenia. Sąd, jeśli uzna, że nie zaistniały obiektywne przyczyny niewykonania zlecenia (np. malarz złamał sobie rękę i nie był w stanie wykonać zlecenia) może takie odszkodowanie nie tylko nie otrzymamy wynagrodzenia, ale jeszcze będziemy zmuszeni do zapłacenia kary. Może być też tak, że umowa-zlecenie to jedynie próba obejścia przez pracodawcę kosztów pracy (czyli praca, którą wykonujemy ma znamiona pracy – np. jest wykonywana w określonych godzinach, w siedzibie pracodawcy, na materiale pracodawcy), to niewielkie są szanse, że uda się zleceniodawcy wywalczyć odszkodowanie. Zleceniobiorca może wtedy skierować sprawę do sądu o ustalenie stosunku pracy. Takiej sytuacji pracodawca będzie wolał uniknąć i prędzej się wycofa niż będzie walczyć o odszkodowanie. Jesteś ciekaw, gdzie znaleźć pracę tymczasową, właśnie w oparciu o umowę zlecenie lub o dzieło? Przeczytaj koniecznie ten wpis: w oparciu o umowę o pracę Tu sprawa mocno się komplikuje. Nie można tak po prostu przestać przychodzić do pracy – w takiej sytuacji pracodawca może zwolnić nas dyscyplinarnie, co zostaje odnotowane w dokumentach i nasz kolejny pracodawca będzie miał świadomość, dlaczego zostaliśmy zwolnieni. Można nie przedstawiać świadectwa pracy, na którym widać, że zostaliśmy zwolnieni dyscyplinarnie. Nie jest to zgodne z prawem, ale w praktyce pracodawca ma małe szanse, by dowiedzieć się, że pracowaliśmy w danej firmie. Warunek jest taki, że nie wpiszemy tej pracy do CV. Poza tym ten staż pracy nie będzie uwzględniany przy wyliczaniu wymiaru urlopu lub różnych dodatków, które może oferować pracodawca. Wszystko zależy jednak od stażu pracy – jeśli zerwiemy umowę np. po tygodniu czy miesiącu, konsekwencje tej „przerwy” są niewielkie – nie widać tego tak bardzo w CV, a i przy wyliczeniach okresu urlopu miesiąc też nie ma aż takiego znaczenia. Jeśli jednak pracowaliśmy rok czy dwa lata, to dziura w CV będzie znacząca, a strata do obliczania wymiaru urlopu spora. Zatem znacznie lepiej jest spróbować pójść z pracodawcą na ugodę i zerwać stosunek pracy na mocy porozumienia stron. Jeśli masz zamiar zrezygnować z dotychczasowej pracy, a nie masz pewności, czy chorobowe, które odbywałeś w ostatnim czasie, ma wpływ na wypłate ekwiwalentu, zapraszamy do lektury tego artykułu. Umowa o pracę, na okres krótszy niż 6 miesięcy Wśród pracowników funkcjonuje mit, że umowę o pracę zawartą na okres krótszy niż 6 miesięcy można zerwać z dnia na dzień. Nie jest to prawdą (tak postąpić można jedynie w przypadku działania z art 55 Kp, czyli wtedy, kiedy zaistniała jedna z następujących okoliczności: w przypadku, gdy zostanie wydane orzeczenie lekarskie, które potwierdzi szkodliwy wpływ wykonywanej pracy na zdrowie pracownika, a pracodawca nie przeniesie go we wskazanym w orzeczeniu lekarskim terminie do innej pracy, która jest odpowiednia ze względu na stan jego zdrowia oraz kwalifikacje zawodowe, lub w przypadku, gdy pracodawca dopuścił się ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków wobec pracownika. Wtedy pracownik ma prawo do odszkodowania w wysokości wynagrodzenia za okres wypowiedzenia, a gdy umowę o pracę zawarto na czas określony lub na czas wykonywanej pracy – w wysokości wynagrodzenia za okres 2 tygodni. Kodeks pracy nie precyzuje czym jest ciężkie naruszenie obowiązków wobec pracownika, ale stosuje się tu sytuacje zawarte w art 94 Kp – taką przesłanką jest np. niewypłacanie wynagrodzenia w terminie. 5. Umówa o świadczenie usług (B2B) Potoocznie zwana: samozatrudnieniem, kontrakt to nic innego jak umowy o świadczenie usług zawierane na zasadach B2B (czyli Business to Business). Firma posiłkuje się i wspomaga bieżące funkcjonowanie dzięki zewnetrznemu usługobiorcy, innej firmie, najczęściej jednoosobowej. Takie wsparcie ma jednak najczęściej stały charakter, a nie jednorazowe zlecenie projektu. Wypowiadanie przez usługobiorców (zleceniodawców) umów o świadczenie usług, zawartych na zasadach B2B, może być kłopotliwe dla „zatrudnionego”. Ponieważ formalnie zleceniodawca, nie jest pracodawcą w rozumieniu Kodeksu pracy. W przypadku wypowiedzenia umowy obie strony mają ten komfort, że nie są związane żadnym przepisem, który by to uniemożliwiał z dnia na dzień. Zgodnie z art. 746 § 1 kc dający zlecenie (usługobiorca) może dokonać wypowiedzenia w każdym czasie. Chyba, że zleceniodawca i zleceniobiorca ustalą inaczej w odobnej umowie lub aneksie. Więcej na ten temat przeczytacie w atykule HSlegal tutaj.
30-letnie dzieje opanowywania szkolnictwa przez kler i jego ideologię pokazują, jakim strasznym błędem (żeby nie powiedzieć: zdradą interesu narodowego) było wpuszczenie Kościoła do polskich szkół. Biskup Marek Mendyk, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, w oświadczeniu dla PAP zawarł kościelną interpretację przepisów dotyczących organizacji nauczania religii w szkole. Przypomniał smutną prawdę, że zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Edukacji Narodowej z 1992 r. szkoły muszą organizować dwie lekcje religii tygodniowo, a jeśli miałaby być tylko jedna, to w szczególnych przypadkach i za zgodą biskupa. Jakież to smutne i poniżające, że polski urzędnik musi suplikować do urzędnika podległego obcemu państwu... Cóż, taką Polskę urządziły nam posolidarnościowe elity. Ponadto zdaniem biskupa religia nie jest przedmiotem dodatkowym, lecz do wyboru – przedmiotem, „który staje się obowiązkowy po złożeniu stosownego oświadczenia przez rodziców lub pełnoletnich uczniów”. Status religii w polskiej szkole Nisko upadliśmy – dawno już ostrzegano, że wprowadzenie alternatywy religia – etyka będzie oznaczać podniesienie statusu lekcji religii z „przedmiotu dodatkowego/nadobowiązkowego” do statusu „przedmiotu do wyboru”. A jednak to nieprawda. Biskup Mendyk sugeruje, że status lekcji religii nie jest równy, lecz wyższy niż status zajęć nieobowiązkowych, czyli takich jak np. kółka zainteresowań. Ma to wynikać z faktu, że od momentu zapisania się na lekcje religii uczęszczanie na nie staje się obowiązkiem ucznia. Otóż nie, nie staje się w innym znaczeniu obowiązkiem niż w przypadku, dajmy na to, kółka matematycznego. Staje się zobowiązaniem uczniowskim, a więc pewnym obowiązkiem moralnym. Nie jest i być nie może obowiązkiem z mocy przepisu. Wolność religijna oznacza bowiem, że każdy w dowolnym momencie może zaprzestać udziału zarówno w praktykach religijnych, jak i w formacji religijnej, której odmianą są szkolne lekcje religii. Kościół ingeruje w świeckie szkolnictwo Wbrew pozorom nawet wola rodziców nie jest w stanie zobowiązać dziecka do uczestnictwa w takich lekcjach i nie wyposaża szkoły (ani tym bardziej czynników kościelnych) do stosowania represji bądź środków przymusu w przypadku, gdy dziecko (nawet małe) odmówiło chodzenia na religię. Konstytucyjne prawa dziecka stoją bowiem ponad prawem rodziców do wychowania dziecka w wierze. W razie stosowania wobec dziecka jakichkolwiek kar za odmowę udziału w lekcji religii, niezależnie od stanowiska rodziców, sąd musiałby przyznać rację dziecku, gdyby do odnośnego procesu doszło. To sytuacja raczej teoretyczna, ale prędzej czy później pewnie doczekamy się takiego procesu. Nie można wykluczyć, że nieuczestniczenie w lekcjach religii może skutkować obowiązkiem uczestnictwa w lekcjach etyki, czyli pewnym wtórnym przymusem, będącym konsekwencją ingerencji religii w świeckie szkolnictwo. Katecheza – na której lekcji? Z przepisów oraz z wysokiego statusu lekcji religii biskup wyprowadza wniosek, iż nie ma podstaw do żądań, aby lekcje religii organizowano wyłącznie na pierwszych i ostatnich godzinach, tak jak w przypadku innych zajęć nieobowiązkowych. Nie jest to takie pewne, gdy chodzi o stan prawny, a już z pewnością budzi sprzeciw moralny. Skazywanie na „okienka” dzieci niewierzących jest szykaną, a przez małe dzieci może wręcz zostać potraktowane jako kara za niechodzenie na religię; w przypadku zaś dzieci przedszkolnych wyprowadzanie tych niechodzącym na religię do innej sali (co jest przez nie jednoznacznie odbierane jako kara) stanowi gwałt na ich psychice i powinno być prawem zakazane, nie mówiąc już o tym, że samo w sobie – jako trwająca od trzech dekad haniebna praktyka – jest wystarczającym powodem do zmiany prawa i trwałego usunięcia Kościoła z terenu przedszkoli. Szkoła nie ma prawa wiedzieć, które dzieci są wierzące Oprotestowanie przez biskupa Mendyka pojawiających się w niektórych szkołach deklaracji (formularzy), w których rodzice pytani są o to, czy życzą sobie, czy też nie udziału ich dziecka w lekcjach religii, jest poniekąd słuszne. Oczywiście biskupowi chodzi o to, by alternatywa „tak” lub „nie” nie stwarzała okazji do grzesznych rozważań nad ewentualnym nieuczęszczaniem przez dziecko na religię. Tak naprawdę jednak nakazane przez rozporządzenie zbieranie deklaracji rodziców odnośnie do udziału nieletnich uczniów w lekcjach religii jest nielegalne z punktu widzenia konstytucji, bo narusza prawo obywatela do zachowania pełnej dyskrecji w sprawie jego (jej) przekonań religijnych. Jest to zresztą jeden z koronnych argumentów przeciwko legalności religii w szkole – szkoła nie ma prawa wiedzieć, które dzieci są wierzące, a które nie. Podnoszony argument, jakoby uczęszczanie na religię nie było równoznaczne z deklaracją przynależności religijnej, a nieuczęszczanie z nieprzynależnością do danego Kościoła, jest tak obłudny i absurdalny, że nie zasługuje na odpowiedź. Niekonstytucyjność nauczania religii w szkole polega nie tylko na braku dyskrecji, do której obywatel ma prawo, lecz również drastycznej kolizji treści nauczania z porządkiem aksjologicznym państwa wyrażonym w konstytucji. Kościół uczy dzieci skrytej pogardy dla osób homoseksualnych oraz „seksualizuje” je, poruszając we wścibski i godzący w ich delikatność sposób tematy masturbacji i pornografii. Ponadto krzywdzi dzieci, całkowicie bezpodstawnie wmawiając im naiwne i fałszywe przekonanie, iż nie są naprawdę śmiertelne, gdyż po śmierci wstaną z grobu, by żyć w raju. Tego rodzaju okłamywanie dzieci prowadzi do zaburzonego, fałszywego oglądu przez późniejszych dorosłych najważniejszych aspektów kondycji ludzkiej. Czy państwo powinno finansować katechezę? Ludzie żyjący w stanie iluzji i zakłamania odnośnie do fundamentalnych okoliczności egzystencji, jak śmiertelność, są w niewybaczalny sposób krzywdzeni. Państwo nie ma prawa do tego się przyczyniać. Dzieci podlegają specjalnej ochronie konstytucyjnej, której organizowanie lekcji religii katolickiej w szkołach wprost się sprzeniewierza. Ponadto jest czymś uwłaczającym godności państwa polskiego i niezgodnym z polską racją stanu, aby ze środków publicznych finansowano działalność wychowawczą i edukacyjną, której merytoryczną zawartość definiuje wyłącznie obce państwo (Stolica Apostolska), podczas gdy Rzeczpospolita Polska występuje tu jedynie w roli posłusznego, biernego i bezwolnego płatnika. Państwo musi mieć wpływ na to, za co płaci. Nie da się też pogodzić z neutralnością religijną państwa opłacania przez nie nauczania religii – państwo może bowiem łożyć wyłącznie na cele, które znajdują uzasadnienie w porządku prawnym, a więc – w przypadku edukacji – na nauczanie treści uznanych przez naukę; co do treści religijnych państwo zaś nie może twierdzić, że są one prawdziwe (czy też fałszywe), wobec czego nie ma powodu przykładać się do ich propagowania. Religia w szkole bez ustawy Na żądanie Kościoła lekcje religii wprowadzono do szkół w 1990 r. bez żadnych konsultacji społecznych ani decyzji Sejmu. Premier Tadeusz Mazowiecki z szefem MEN prof. Henrykiem Samsonowiczem posłużyli się formą „instrukcji” ministerialnej. W ten sposób rozpoczął się proces klerykalizacji szkoły, którego rezultatem jest narodowo-katolickie zindoktrynowanie współczesnej młodzieży oraz zapaść demokracji. 30-letnie dzieje opanowywania szkolnictwa przez kler i jego ideologię pokazują, jakim strasznym błędem (żeby nie powiedzieć: zdradą interesu narodowego) było wpuszczenie Kościoła do polskich szkół. Sprawy zaszły tak daleko, że powiedzenie „stop” niczego już nie zmieni. „Stop” trzeba było powiedzieć trzy dekady temu. W wolnej Polsce trzeba będzie wypowiedzieć konkordat i raz na zawsze, ostatecznie i nieodwołalnie oczyścić szkoły z homofobii i wszelkich ideologii obiecujących rajskie rozkosze, a nawet nieśmiertelność w zamian za posłuszeństwo jedynie słusznej władzy czy religii. W wolnej Polsce nie ma miejsca dla religii w szkole.
kara za niechodzenie na praktyki