józef szef msz za sanacji

Szef MSZ Wielkiej Brytanii Dominic Raab ocenił w niedzielę, że biorąc pod uwagę dostępne obecnie informacje, za "całkowicie nieprawdopodobną" należy uznać deklarację jemeńskich Czaputowicz o rosyjskich wyborach: Nie można ich uznać za demokratyczne. Szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz oświadczył, że po tym jak z wyścigu o stanowisko prezydenta Rosji wykluczono Aleksieja Nawalnego, ostatnie wybory nie mogą zostać uznane za prawdziwie demokratyczne. "Po wykluczeniu Aleksieja Nawalnego wyborów w Rosji nie Szef MSZ był pytany o kwestię reparacji wojennych od Niemiec na poniedziałkowej konferencji prasowej po spotkaniu ambasadorów RP z prezydentem Andrzejem Dudą. Ocenił, że sprawa niemieckiego zadośćuczynienia była zaniedbana od czasów zakończenia II wojny światowej - albo nie była w ogóle podnoszona przez polskie rządy, albo RT @ipngovpl: 🎙 – My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę – powiedział #TegoDnia 1939 r. szef MSZ #IIRP Józef #Beck, w reakcji na wypowiedzenie przez Hitlera niemiecko-polskiego paktu o nieagresji. 05 May 2023 15:51:22 Józef Trzeciak. Józef Wincenty Trzeciak (ur. 20 kwietnia 1874 [a] w majątku Rudoszany (wtedy powiat święciański ), zm. 14 października 1935 w Wilnie [3]) – polski rolnik, działacz rolniczy, polityk, senator II kadencji w II RP ( BBWR, z okręgu wyborczego 63 Wilno), prezes Związku Kółek Rolniczych Ziemi Wileńskiej. negara di sebelah timur madagaskar tts 111. Polska uznaje za niezbędną zdecydowaną reakcję społeczności międzynarodowej na wydarzenia na Morzu Azowskim poprzez wzmocnienie sankcji wobec Rosji - powiedział w sobotę w Kijowie szef MSZ Jacek polskiej dyplomacji przebywał od piątku z wizytą w stolicy Ukrainy. W piątek wieczorem spotkał się tu z premierem Ukrainy Wołodymyrem Hrojsmanem; w sobotę odbył z kolei rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Pawłem Klimkinem i prezydentem Petrem Poroszenką. Wizyta Czaputowicza odbyła się niespełna tydzień po tym, gdy w Cieśninie Kerczeńskiej rosyjskie siły specjalne ostrzelały i zajęły trzy małe ukraińskie okręty płynące z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim. Według władz Rosji okręty wpłynęły na jej wody terytorialne, czyli 12-milowy pas wód przybrzeżnych. Ukraina uznała z kolei działania Rosji za akt agresji. W poniedziałek Ukraina ogłosiła 30-dniowy stan wojenny na części swych terytoriów: obszarach graniczących z Rosją i separatystycznym Naddniestrzem w Mołdawii oraz w obwodach leżących nad Morzem Czarnym i Azowskim. Na konferencji prasowej po sobotnich rozmowach z Klimkinem Czaputowicz oświadczył, że Polska uznaje za niezbędną "zdecydowaną, mocną i jednoznaczną" reakcję społeczności reakcję społeczności międzynarodowej na wydarzenia na Morzu Azowskim "poprzez wzmocnienie sankcji wobec Rosji". Rosja musi zrozumieć, że agresywna polityka przyniesie konsekwencje i spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią społeczności międzynarodowej - argumentował polityk. Zapowiedział też, że Polska będzie podnosić sprawę rosyjskiej agresji na Morzu Azowskim na przyszłotygodniowym spotkaniu szefów MSZ państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jak dodał minister, kwestia ta będzie też jednym z tematów czwartkowego spotkania OBWE w Mediolanie oraz planowanego na 10 grudnia najbliższego spotkania unijnej Rady ds. Zagranicznych. "Innymi słowy, będzie na pewno silny głos społeczności międzynarodowej wykazujący poparcie dla działań Ukrainy i potępiający niezgodne z prawem międzynarodowym działania Rosji" - zapewnił Czaputowicz. Z kolei Klimkin podkreślił, że wysiłki Ukrainy są kierowane na "wzmocnienie fali nacisku międzynarodowego na Rosję", który spowoduje zwolnienie zatrzymanych na Morzu Azowskim ukraińskich żołnierzy oraz zwrot przechwyconych okrętów. Przekonywał też, że Rosja "nie może uniknąć kary za akty swojej agresji", wskazując w tym kontekście na potrzebę wprowadzenia nowych sankcji na ten kraj. Szef ukraińskiej dyplomacji zapowiedział ponadto, że w przyszłym tygodniu w Brukseli spotka się z ministrami spraw zagranicznych NATO. "Będę wymagać nie tylko potępienia (działań Rosji - PAP), bo to już miało miejsce; będę prosić o dodatkowe działania, w szczególności zaproponuję kilka efektywnych możliwości naszej współpracy z NATO" - mówił szef ukraińskiej dyplomacji. Ukraina powinna bowiem - według niego - "stopniowo czynić kroki mające na celu stanie się w przyszłości wschodnią flanką NATO". Klimkin podziękował też Czaputowiczowi, że odwiedził Ukrainę jako pierwszy minister kraju członkowskiego UE "bezpośrednio po ostatnich aktach agresji ze strony Rosji" oraz za to, że Polska przyczyniła się do szybkiego zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ ws. incydentu na Morzu Azowskim. Czaputowicz oświadczył na konferencji, że w trakcie rozmów obaj politycy zgodzili się "co do negatywnej oceny projektu Nord Stream 2". "Ta agresja w Cieśninie Kerczeńskiej powinna przypomnieć czy też pokazać tym, którzy są zaangażowani w ten projekt, do czego Rosja jest zdolna" - przekonywał Czaputowicz. Pytany, co może zrobić społeczność międzynarodowa, żeby zatrzymać realizację niemiecko-rosyjskiego gazociągu, szef MSZ zaznaczył, że wspólnota międzynarodowa jest w tej kwestii podzielona. Ocenił jednak, że - w kontekście ostatnich wydarzeń na Morzu Azowskim - "jest szansa na zatrzymanie tego projektu". Klimkin podkreślił, że Polskę i Ukrainę łączy "wspólne stanowisko wobec rosyjskich manipulacji, w szczególności manipulacji niektórymi politykami zachodnimi mającymi na celu uzyskanie wsparcia dla projektu Nord Stream 2". "Nord Stream 2 to jest pętla gazowa dla Europy, a gaz rosyjski dla Europy ma charakter gazu paraliżującego, podobnie jak Nowiczok" - dodał szef ukraińskiej dyplomacji. Jak ocenił, konieczne jest dążenie do niezależności energetycznej, zwiększanie wydobycia własnego gazu. "A w sytuacji, kiedy nie będzie nam wystarczać tego gazu, powinniśmy go uzyskiwać za pośrednictwem państw cywilizowanych, chociażby takich, jak Polska" - przekonywał Klimkin. Wśród tematów poruszonych podczas swojego sobotniego spotkania ministrowie wymienili też sprawy historyczne, w tym kwestię zezwolenia na poszukiwania i ekshumacje Polaków na terytorium Ukrainy. "Szukamy porozumienia w tej kwestii" - oświadczył Czaputowicz na konferencji. Jak poinformował, zrzeszające ekspertów obu stron Polsko-Ukraińskie Forum Partnerstwa zostało poproszone przez szefów MSZ o "przedstawienie rekomendacji", dot. właściwej drogi do jak najlepszego rozwoju obopólnych stosunków. Do spraw historycznych odniósł się w swoim wystąpieniu również Klimkin, który podkreślał, że Polska i Ukraina nie powinny się bać swojej historii i powinna ona być przedmiotem pracy historyków. "Jednocześnie chcę podkreślić, że swoją historię pojmujemy zgodnie z naszym punktem widzenia i nigdy nie pozwolimy na interpretowanie naszej historii; tak samo, jak szanujemy historię innych krajów i nie ingerujemy w jej interpretację" - zaznaczył szef MSZ Ukrainy. Jak dodał, wzajemny szacunek wymaga także, by Polska dbała o opiekę nad pomnikami ukraińskimi na swoim terytorium, a Ukraina - wspierała Polaków w ich pracach poszukiwawczych i ekshumacyjnych na Ukrainie. Klimkin oświadczył też, że Kijów liczy na rozpatrzenie przez polski Trybunał Konstytucyjny zapisów nowelizacji ustawy o IPN dot. zaprzeczania zbrodniom ukraińskich nacjonalistów, które - jego zdaniem - są dyskryminujące dla strony ukraińskiej. "Ale rozumiemy też emocje strony polskiej związane z tymi sprawami, które ją interesują; w szczególności rozumiemy naszą odpowiedzialność dot. podejmowania właściwych decyzji chociażby w takich kwestiach jak polskie lwy na Cmentarzu Łyczakowskim" - zaznaczył szef ukraińskiej dyplomacji. Jestem przekonany, że w tej kwestii Forum Polsko-Ukraińskie wypracuje odpowiednie rekomendacje - dodał. Obaj ministrowie zgodzili się także, że granica między Polską a Ukrainą powinna "łączyć a nie dzielić" te państwa i zapowiedzieli działania na rzecz udrożnienia ruchu granicznego. Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 r. Rozwiązaniem sporu ma zajmować się polsko-ukraińska komisja ds. historycznych, na której czele stoją wicepremierzy obu państw Piotr Gliński i Pawło Rozenko. Polskę i Ukrainę już od wielu lat dzielą zaszłości historyczne. Dotyczą one głównie różnej pamięci o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-45 dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na ok. 100 tysiącach polskich mężczyzn, kobiet i dzieci. O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec Związku Sowieckiego), a nie antypolskie. Polska strona chciałaby godnie upamiętnić ofiary OUN-UPA w miejscach ich pogrzebania; w tym celu IPN część ofiar, również tych, które nie zginęły podczas zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, ale np. w walkach z Sowietami po 17 września 1939 r., chciałaby ekshumować. Ukraińska strona jest temu przeciwna, a swoją zgodę uzależnia od odbudowania przez Polaków pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu, co dla polskiej strony jest warunkiem nie do przyjęcia. Z Kijowa Marceli Sommer(PAP) autor: Marceli Sommer msom/ mhr/ Sobota, 1 grudnia 2018 (14:01) Polska uznaje za niezbędną zdecydowaną reakcję społeczności międzynarodowej na wydarzenia na Morzu Azowskim poprzez wzmocnienie sankcji wobec Rosji - powiedział w Kijowie szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz. Jak zaznaczył szef MSZ Jacek Czaputowicz na wspólnej konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Pawłem Klimkinem, Rosja "musi zrozumieć, że agresywna polityka przyniesie konsekwencje i spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią społeczności międzynarodowej". Polska będzie podnosić sprawę rosyjskiej agresji na Morzu Azowskim na przyszłotygodniowym spotkaniu szefów MSZ NATO - zapowiedział Czaputowicz. Dodał, że kwestia ta będzie też jednym z tematów czwartkowego spotkania OBWE w Mediolanie oraz planowanego na 10 grudnia najbliższego spotkania unijnej Rady ds. Zagranicznych. Podczas spotkania w Kijowie mowa była także o projekcie Nord Stream 2. Ostatnia agresja w Cieśninie Kerczeńskiej powinna przypomnieć tym, którzy są zaangażowani w ten projekt, do czego Rosja jest zdolna - mówił szef polskiego MSZ. Pytany, co może zrobić społeczność międzynarodowa, żeby zatrzymać realizację niemiecko-rosyjskiego gazociągu, szef MSZ zaznaczył, że wspólnota międzynarodowa jest w tej kwestii podzielona. Ocenił jednak, że - w kontekście ostatnich wydarzeń na Morzu Azowskim - "jest szansa na zatrzymanie tego projektu". Także szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin ocenił, że Nord Stream 2 to pętla gazowa dla Europy. Nord Stream 2 to jest pętla gazowa dla Europy, a gaz rosyjski dla Europy ma charakter gazu paraliżującego, podobnie jak Nowiczok - dodał szef ukraińskiej dyplomacji, nawiązując do gazu bojowego, który był wykorzystany do próby otrucia b. rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i jego córki Julii w (j.) Szef MSZ Gabrielius Landsbergis / Fot. Szef MSZ Litwy Gabrielius Landsbergis, który w poniedziałek, 12 lipca, uczestniczy w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw unijnych, zaproponuje nowe sankcje UE wobec Białorusi za jej rolę w podsycaniu kryzysu migracyjnego. Taką propozycję minister przedstawił już w niedzielę, 11 lipca, wieczorem podczas spotkania w Brukseli z szefami dyplomacji państw bałtyckich i nordyckich. „Wykorzystywanie migracji jako broni przeciwko krajom Unii Europejskiej jest jeszcze bardziej cyniczne niż porwanie samolotu Ryanair” – oświadczył Gabrielius Landsbergis. Wyraził przekonanie, że „nordyccy i bałtyccy koledzy zgodzą się, iż reżimy, które wykorzystują migrantów jako broń do hybrydowego ataku, muszą otrzymać bolesną odpowiedź ze strony UE”.Litewski minister podkreślił, że „nasza polityka generalnie powinna zniechęcać autorytarne reżimy do wykorzystywania ludzi jako narzędzia szantażu politycznego w całej UE”.Szef dyplomacji nie wskazał, jakie konkretnie sankcje zaproponuje Litwa. Powiedział jedynie, że w poniedziałek o tym będzie mowa na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw UE w tym roku z Białorusi na Litwę próbowały nielegalnie przedostać się co najmniej 1634 osoby, 20-krotnie więcej niż w całym 2020 roku. W ubiegłym roku zatrzymano jedynie 81 migrantów. Wśród zatrzymanych są obywatele Iranu, Syrii, Białorusi, Rosji, Turcji, Si Lanki oraz krajów Afryki. Wilno uważa, że jest to forma wojny hybrydowej prowadzonej przez piątek na granicy litewsko-białoruskiej rozpoczęto wznoszenie zasiek typu concertina, podjęto też decyzję o rozpoczęciu budowy płotu podstawie: BNS, PAP Popularne żołnierskie powiedzenie mówi, że każdy żołnierz nosi w swoim plecaku buławę marszałkowską. Ale jak każda reguła i ta ma swoje wyjątki. W przypadku Józefa Piłsudskiego, który sam sobie przyznał tytuł marszałka po namowach podwładnych (dekret z 19 marca 1920 r.) ta dewiza się nie sprawdza. Jego kariera zaczęła się od działalności konspiracyjnej i … dziennikarskiej. - Józef Piłsudski był dziennikarzem, redaktorem i kolporterem „Robotnika”. A później chętnie z prasą rozmawiał. Nie tylko z polską, także z francuską i angielską – mówi prof. Wiesław Wysocki, historyk, kierownik Katedry XIX i XX wieku w Instytucie Nauk Historycznych UKSW. We lwowskim lewicowo-niepodległościowym piśmie młodzieżowym „Promień” w 1903 r. Piłsudski wyjaśniał dlaczego stał się socjalistą: „(…) postanowiłem bliżej się zapoznać z samym socjalizmem i przeczytałem po rosyjsku pierwszy tom Kapitału Marksa. Nie powiem, by ta lektura sprawiła na mnie wrażenie. Chociaż wpływ rosyjski był niewielki, zdołał jednak zrobić pewne anarchistyczne spustoszenia w mej głowie. Abstrakcyjna logika Marksa oraz panowanie towaru nad człowiekiem nie pasowało do mego mózgu. W każdym razie lektura ta pogłębiła znacznie moje poglądy na społeczeństwo i bezwiednie zacząłem ulegać wpływowi logicznie zbudowanej koncepcji Marksa”. Nie miał jednak wątpliwości, że bolszewizm, który zapanował w Rosji w 1917 r. nie był realizacją idei socjalistycznych, o które walczył w młodości. „Z daleka bolszewizm przedstawia dla biednych i uciśnionych nadzieję lepszego jutra, (…) z bliska jednak okazuje się zaprzeczeniem idei socjalistycznej” - oceniał w wywiadzie dla dziennika „Journal de Genčve”, który ukazał się w maju 1919 r. Piłsudski był silną osobowością. Widać to w udzielanych przez niego wywiadach. Narzuca ton, dominuje, wskazuje kierunek rozmowy, unika odpowiedzi na niewygodne pytania, wykorzystuje rozmowę do besztania i mieszania z błotem swoich przeciwników politycznych. W Internecie można znaleźć wywiad udzielony 26 sierpnia 1930 r. przez Józefa Piłsudskiego Bogusławowi Miedzińskiemu. - Pan, jako poseł, postawił pytanie po poselsku – to jest tak, że odpowiedzieć na nie nie sposób; albowiem poseł do sejmu jest stworzony na to, ażeby głupio pytał i głupio mówił – beształ Piłsudski redaktora dziennika „Gazeta Polska”, a także sanacyjnego ministra poczt i telegrafów (1927-1929), posła Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR) (1928-1938) i wicemarszałka Sejmu (1935-1938), za to, że spytał szefa rządu o program działania na najbliższy czas. „Racja jest jak dupa, każdy ma swoją” - bezpardonowo odpowiedział Piłsudski na pytanie dziennikarza o Miejscu Odosobnienia w Berezie Kartuskiej. Dość neutralny termin „miejsce odosobnienia” ukuto na określenie obozu, w którym na podstawie decyzji administracyjnych więziono i torturowano przeciwników władz. Więziono tam narodowców, ludowców, socjalistów, komunistów, ukraińskich nacjonalistów. Przez obóz przewinęło się około 3000 więźniów. Na 17 dni w marcu 1939 r. do Berezy za krytykowanie polityki zagranicznej władz trafił słynny publicysta Józef Cat-Mackiewicz. Być może Piłsudski nie starając się odpowiedzieć na pytanie o Berezie, kierował się słowami, które napisał w 1895 r. na łamach „Robotnika” napisał: „Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi”. - Nie jestem miłośnikiem sanacji. Dlatego, że po zamachu majowym dokonanym w 1926 r. podjęła, na szczęście w dużej mierze nieudaną próbę, bardzo daleko idącej ingerencji w prawo prasowe. Sanacja starała się dyscyplinować, łamać kręgosłupy redaktorom i przejmować tytuły prasowe. W okresie tworzenia BBWR w 1927 r. przez Walerego Sławka udało się tego dokonać na poziomie prasy środowisk politycznych wspierających zamach majowy. Mam tutaj na myśli silną szczególnie na terenie byłego Królestwa Polskiego partię PSL „Wyzwolenie”, której tytuły i redakcje zaczęły być molestowane przez ministerstwo spraw wewnętrznych z wyraźną zachętą, żeby przechodzić do BBWR. Obiecywano im, że jeżeli podejmą taką decyzje będą dotowane. Miały zachować swoją retorykę ludową, ponieważ chodziło o zachowanie wpływów w elektoracie, a jednocześnie, żeby reklamami czy nowymi artykułami podnosić wartość tworzącego się BBWR – mówi prof. Jan Żaryn, znawca dziejów najnowszych, wykładowca UKSW. BBWR i sanacja potrafiły działać również bardziej finezyjnie, np. poprzez „Ilustrowany Kurier Codzienny”. Redaktorem naczelnym „IKC” i twórca największego koncernu prasowego w II RP był Marian Dąbrowski, poseł na Sejm (1921-1935), najpierw z listy PSL „Piast”, a po zamachu majowym z BBWR. „IKC” stał się rzecznikiem lojalności wobec nowej władzy po zamachu majowym, a nie był utożsamiany z ręcznym sterowaniem prasy przez sanację. - Marian Dąbrowski balansował politycznie, żeby uratować wydawnictwo uzależnione od władzy. Cały nakład rozchodził się poprzez koleje państwowe. Przez szesnaście lat koleje zarobiły na dystrybucji „IKC” ponad 5 milionów złotych. To była gigantyczna kwota, która podtrzymywała działalność kolei. Dąbrowski wspierał wysiłki asymilacyjne polskich Żydów, piętnując Litwaków [Żydzi, którzy przybyli do Królestwa Polskiego z obecnych terenów Litwy i Białorusi – przyp. TP]. Nie szczędził pieniędzy na odbudowę kraju. Przekazał ogromne środki na Wawel, na krakowskie zabytki, na stypendia dla młodych ludzi, na organizowanie imprez sportowych. Czuł się państwowcem i to go zbliżyło go do Piłsudskiego. Sanacja odwdzięczała mu się małą ilością ingerencji cenzorskich w „IKC” - mówi Rafał Geremek reżyser filmu „Przepis na sukces. Historia największego magnata prasowego II RP”, którego premiera odbędzie się jeszcze w tym roku. Producentem filmu jest TVP Historia, Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny (FINA) i Muzeum Historii Polski. Należy dodać, że Dąbrowski jeszcze za życia marszałka krytykował usypanie kopca jego imienia w Krakowie. Prasa w Polsce międzywojennej była bardzo rozbudowana, charakteryzowała się bogactwem i wielością tytułów. W II RP ukazywało się ponad 20 tysięcy tytułów! Gazety były najpowszechniejszym sposobem dotarcia do społeczeństwa, a w przypadku pism wydawanych przez stronnictwa politycznym najskuteczniejszym sposobem przekonywania do swoich racji. Prasa ukazywała się w największych miastach, jak Warszawa, Lwów, Kraków, Poznań, Wilno, w miastach powiatowych, ale i w mniejszych ośrodkach. Władze sanacyjne starały się przejąć słabsze finansowo gazety, nawet powiatowe. Czasem stosowano metodę kija, kiedy to było skuteczniejsze działano bardziej wysublimowane metody. - Nie udało się przejąć prasy narodowej. Obóz Narodowy miał olbrzymie wpływy w społeczeństwie i potrafił się obronić. Zmieniały się najwyżej tytuły, ale redakcje i poglądy pozostawały te same. Cenzura mogła doprowadzić swoją prewencją do likwidacji czy zmniejszenia nakładów, ale starał się temu przeciwdziałać oddolny ruch publicystów – wyjaśnia prof. Żaryn. - Wśród dziennikarzy w latach trzydziestych popularny był dowcip, że redaktor wydania jest przeznaczony do siedzenia w więzieniu, żeby można było wydawać – dodaje. Fenomenem II RP była katolicka prasa. - Założone przez o. Maksymiliana Kolbe wydawnictwo prasowe w Niepokalanowie nie było dotknięte jakąkolwiek ingerencją cenzury ani łapczywości sanacyjnego państwa. „Rycerz Niepokalanej” i inne wydawane tam tytuły rozchodziły się w astronomicznych ilościach, nawet miliona egzemplarzy. Dzisiaj takie nakłady są przez prasę nieosiągalne – mówi prof. Żaryn. Z goryczą czasy II RP podsumował jeden z najwybitniejszych XX-wiecznych historyków, współtwórca Polskiego Słownika Biograficznego i poseł na Sejm (1922-1927) ze Związku Ludowo-Narodowego. -„Wolna prasa” kreślona czerwonym cenzorskim ołówkiem, a od czasu do czasu maltretowana przez nieznanych sprawców zrozumie później, czym był dla niej tylokrotnie przez nią krytykowany wolny Sejm – wspominał prof. Władysław Konopczyński (1880-1952) w nigdy nie wydanej pracy „Piłsudski a Polska”, która powstała w czasie okupacji niemieckiej. „Nieznani sprawcy”, o których wspomina prof. Konopczyński starali się wymierzać swoiście rozumianą sprawiedliwość krytykom marszałka. Ich ofiarą padł jeden z najwybitniejszych dziennikarzy, słynący z ciętego języka Adolf Nowaczyński (1876-1944), ale także Tadeusz Dołęga-Mostowicz (1898-1939) czy Stanisław Cywiński (1887-1941) za recenzję książki Melchiora Wańkowicza o Centralnym Okręgu Przemysłowym opublikowanym w „Dzienniku Wileńskim”. - Oficerowie Wojska Polskiego w zły sposób rozumieli honor. Dziennikarze często byli bici przez „nieznanych sprawców”, co biorąc pod uwagę późniejszą epokę PRL jeszcze bardziej zasmuca, jeżeli patrzy się na działania obozu sanacyjnego. Adolfowi Nowaczyńskiemu wybito oko. Jeszcze gorzej to wygląda w przypadku Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Został pobity i porzucony w dole w Jankach niedaleko Warszawy. Nie miał prawa przeżyć. Przypadkiem uratował go chłop, który przejeżdżał wozem – opowiada prof. Jan Żaryn. Po pobiciu Dołęga-Mostowicz doszedł do wniosku, że jego dziennikarski pazur zostanie powstrzymany, więc postanowił zmienić zawód. - Z dziennikarza stał się bardzo poczytnym pisarzem. Paradoksalnie można powiedzieć, że tym zbójom zawdzięczamy cykl wielkich i wspaniałych powieści, które do dziś chętnie są czytane – podsumowuje historyk. Czasy II RP jawią się wielu współczesnym Polakom jako czasy idyllicznej wolności i rozwoju. To jednak mit, rzeczywistość jest zwykle bardziej skomplikowana niż stereotypowe wyobrażenia o przeszłości. Niniejszy tekst nie pretenduje do wyczerpania tematu, sygnalizuje jedynie pewne wydarzenia z czasów międzywojnia. Tomasz Plaskota Od redakcji: Autor jest dziennikarzem portalu i miesięcznika "W Sieci Historii". Tomasz Plaskota, Jan Żaryn, Józef Piłsudski, Wiesław Wysocki, Adolf Nowaczyński, Marian Dąbrowski, Rafał Geremek, Władysław Konopczyński, Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Melchior Wańkowicz, Stanisław Cat-Mackiewicz,,,,, Dodał także, że sposobem na zatrzymanie rosyjskiej agresji jest stworzenie wewnętrznych nacisków na prezydenta Władimira Putina i nie można zakończyć kar gospodarczych na sankcjach, które już zostały wprowadzone. Kułeba wezwał wielkie międzynarodowe firmy do zamknięcia swojej działalności w Rosji. "Jest kilka wielkich firm, które nie wyszły jeszcze z Rosji: sieci handlowe Leroy Merlin, Metro, Auchan, Spar, produkty motoryzacyjne Pirelli i Bridgestone Tires, hotele Accor i Intercontinental. W dziedzinie inżynierii mechanicznej jest to OTIS Worldwide, Honeywell, Mohawk Industries, Arconic. Wsród kosmetyków i towarów pokrewnych: Oriflame, Kimberly-Clark, Koti, Ecco, Salvatore Ferragamo. Produkty tytoniowe Philip Morris (Philip Morris International podał 9 marca, ze wygasza inwestycje w Rosji, wdraża plany ograniczenia produkcji w tym kraju i nie będzie wprowadzać nowych produktów - red.) . Przemysł spożywczy i restauracje: Papa John's i Kellogg's. Medycyna - Bayer (Bayer ogłosił w poniedziałek, że podjęto decyzję o wstrzymaniu wszelkiej działalności gospodarczej w Rosji i na Białorusi). Banki: Raiffeisen Bank, OTP Bank, City Group, Societe Generale, UniCredit, Intensa Sanpaolo" - wymienił Kułeba. Minister argumentował, że opuszczenie rosyjskiego rynku ma swoje podstawy zarówno moralne, jak i pragmatyczne: "nikt nie chce być kojarzony ze zbrodniarzami wojennymi, a rosyjska gospodarka szybko zbliża się ku upadkowi". Przypomniał, że Rosjanie rozważają nacjonalizację zagranicznych aktywów. Szef dyplomacji stwierdził także, że należy zbojkotować te firmy, które zdecydują się pozostać w Rosji. Wezwał również do zamknięcia światowych portów przed rosyjskimi statkami. Kułeba przekazał, że niezwykle ważne jest uniezależnienie się świata od rosyjskiej ropy i gazu. Skrytykował niemiecką politykę, mówiąc, że Niemcy "przyjęły powściągliwe stanowisko w sprawie odłączenia nowych rosyjskich banków od SWIFT i rezygnacji z rosyjskich źródeł energii". Odpowiadając na pytanie agencji Interfax-Ukraina, oświadczył, że istnieje obiektywny problem, jakim jest zależność Niemiec od rosyjskiej energii, jednak możliwe jest jego rozwiązanie, jeśli znajdzie się wola polityczna. Minister dodał, że ze względu na to, iż Ukraińcy używają broni "pochodzącej z czasów sowieckich", to kraje, które posiadają taką broń, powinny przekazać ją Ukrainie, aby wzmocnić jej obronę. Źródło: PAP,

józef szef msz za sanacji